Transferów nie robi się w miesiąc. Mieliśmy zimą trzy umowy na stole, jedna doszła do skutku. W ostatnim dniu "okienka transferowego" dwie nam wypadły z rozkładu. Doszedł Higinio Marin, mam nadzieję, że niebawem się pokaże na boisku. Myślę, że dwóch, trzech zawodników z "kartami w ręce" do nas dołączy, może nawet w tym tygodniu – dodał prezes.

Reklama

Przyznał, że relacje z kibicami, którzy podczas meczów domagają się transferów, trochę go zaskoczyły.

Nie wiem, z czego wynikają takie żądania. Wydaje mi się, że kibice wiedzą, jak wygląda świat piłki. Najbardziej dołuje mnie pojawiający się hejt, setki nieprawdziwych informacji w sprawach transferów. Nie mam nawet siły ich dementować. Tym jestem mocno zdziwiony, choć może nie powinienem – wyjaśnił.

Zaznaczył, że nie zgadza się z opinią, że Górnik jest w komfortowej sytuacji i już o nic nie walczy.

Mamy cztery punkty do czwartego miejsca i zrobimy wszystko, by się tam znaleźć. Jesteśmy walecznym zespołem, co pokazaliśmy w niedzielnym meczu z Cracovią (3:0) – powiedział.

Zaznaczył, że potrzebny jest lepszy dialog z kibicami.

Podkreślił, że możliwość zatrudnienia piłkarzy z ukraińskich klubów jest ważna nie tylko w kontekście sportowym.

Nie chodzi tylko o to, że będą przychodzili dobrzy zawodnicy, że wzmocnimy drużyny. To ważne dla tych ludzi, by mogli znaleźć miejsce, gdzie chociaż na chwilę będą mogli się otrząsnąć z tego szoku, który spadł na nas wszystkich – ocenił prezes.

Nie ukrywał, że wielkie wrażenie wywarła na nim rozmowa z 20-letnim ukraińskim pomocnikiem zabrzan Arsenem Hrosu.

W moim wieku powinienem już wiele rzeczy wiedzieć, rozumieć. Postawa Arsena, który powiedział, że chce wrócić na Ukrainę, bo tam walczy ojciec, brat i on też chce, spowodowała łzy w oczach. Jeszcze ciągle jest z nami, trenuje, daliśmy mu wolną rękę i każdą decyzję uszanujemy – zakończył Szymanek.