Lepiej dla Śląska mecz się nie mógł rozpocząć, bo już pierwsza okazja bramkowa przyniosła mu gola. Zaczęło się od straty Aleksa Vallejo, a następnie Martin Konczkowski idealnie dośrodkował na głowę Erika Exposito, a ten osamotniony bez problemu trafił do siatki.

Reklama

Wrocławianie prowadzeniem cieszyli się jednak tylko trzy minuty. Stal wywalczyła rzut rożny, po którym piłka trafiła do Rauno Sappinena, a ten nie miał problemu z trafieniem do bramki z kilku metrów. Zdaniem kibiców goście nie powinni jednak w tej sytuacji mieć rzutu rożnego, bo wcześniej zawodnik Stali wygarnął piłkę wślizgiem zza boiska i sędziowie popełnili błąd.

Kolejne fragmenty nie były już tak ciekawe. Śląsk był częściej przy piłce, a Stal cofnięta na własną połowę szukała swoich szans w kontratakach. Wrocławianie mieli duże problemy z przebiciem się przez zagęszczoną obronę gości, ale udało się mimo wszystko wypracować sytuacje bramkowe. M.in. do siatki mógł trafić Johny Yeboah, ale Bartosz Mrozek nogą zatrzymał piłkę.

Znacznie lepszą okazję miał Exposito, którzy uderzał z pola karnego, ale zamiast do bramki trafił w trybuny. Swoją okazję w pierwszej połowie mieli też przyjezdni. Piłka trafiła do niepilnowanego Arkadiusza Kasperkiewicza, a ten ładnie przymierzył w górny róg, ale trafił tylko w poprzeczkę.

Po przerwie obraz gry się nie zmienił – Śląsk potrafił dłużej utrzymać się przy piłce, konstruował atak pozycyjny, a Stal starała się przedostać w pole karne rywali prostszymi środkami i straszyła stałymi fragmentami. Gospodarze zaraz na początku drugiej połowy mieli okazję po tym, jak na indywidualną akcję zdecydował się Yeboah. Niemiec śmiało wbiegł w pole karne, zakręcił rywalami i wyłożył piłkę do Daniela Gretarssona, ale ten został w ostatniej chwili zablokowany.

Yeboah był najgroźniejszym zawodnikiem gospodarzy i jeżeli już coś groźnego działo się w polu karnym Stali, było pewne, że uczestniczył w tym Niemiec. Po świetnym prostopadłym zagraniu Nahuela Leivy skrzydłowy gospodarzy znalazł się sam na sam z Bartoszem Mrozkiem. Bramkarz gości świetnie wyczekał rywala i ten trafił tylko w boczną siatkę.

Reklama

Chociaż do końca pozostawał blisko kwadrans, ciekawie ponownie zrobiło się dopiero w doliczonym czasie gry. Najpierw okazję miała Stal, ale Piotr Wlazło strzelił słabo i Rafał Leszczyński bez problemu złapał piłkę. Śląsk wyprowadził kontrę, którą faulem przerwał Krystian Getinger za co został ukarany żółtą kartką. Między zawodnikami mocno zaiskrzyło, doszło do przepychanek i sędzia Piotr Lasyk zaczął karać kolejnych piłkarzy. Ogromnym zaskoczeniem było, że ponownie pokazał kartkę Getingerowi, co oznaczało, że zawodnik gości musi opuścić boisko. Po chwili arbiter cofnął jednak swoją decyzję i Stal dograła mecz w komplecie.

Wynik spotkania już się nie zmienił, co nie może cieszyć żadnej z drużyn, bo strefa spadkowa pozostaje nadal bardzo blisko.

Śląsk Wrocław - PGE FKS Stal Mielec 1:1
Bramki: 1:0 Erik Exposito (7-głową), 1:1 Rauno Sappinen (10)
Żółta kartka – Śląsk Wrocław: Patrick Olsen, John Yeboah, Patryk Schwarz, Erik Exposito, Diogo Verdasca; PGE FKS Stal Mielec: Rauno Sappinen, Krystian Getinger, Marcin Flis
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom)
Widzów: 6130
Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński – Diogo Verdasca, Konrad Poprawa, Daniel Gretarsson – Martin Konczkowski (81. Dennis Jastrzembski), Michał Rzuchowski, Nahuel Leiva (88. Adrian Łyszczarz), Patrick Olsen (81. Petr Schwarz), Łukasz Bejger (46. Patryk Janasik) – John Yeboah, Erik Exposito
PGE FKS Stal Mielec: Bartosz Mrozek - Fabian Hiszpański, Arkadiusz Kasperkiewicz, Mateusz Matras, Marcin Flis, Krystian Getinger – Maciej Domański (88. Maciej Wolski), Alex Vallejo (46. Mateusz Mak), Koki Hinokio (75. Paweł Żyra), Piotr Wlazło - Rauno Sappinen.