Legia nie może sobie pozwolić na porażkę z Lechem

Legia słabo zaczęła sezon. Pozycja trenera Goncalo Feio była mocna zagrożona. Kryzys został jednak opanowany. Choć gra stołecznej drużyny nie porywa, to w ostatnich tygodniach wyniki znacznie się poprawiły, ale być może to tylko cisza przed kolejną burzą.

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

Aktualnie piąta w tabeli Legia traci do prowadzącego Lecha sześć punktów. Porażka przy Bułgarskiej będzie oznaczać dla legionistów powrót do punktu wyjścia, czyli aż dziewięć "oczek" do odrobienia. Sporo w kontekście walki o mistrzostwo Polski. Taka sytuacja może spowodować, że wrócą spekulacje na temat dalszej przyszłości Feio na Łazienkowskiej.

Frederiksen odmienił Lecha

Legia w Poznaniu nie jest skazana na porażkę. "Wojskowi" mają na koncie serię trzech wygranych z rzędu. W ubiegłym sezonie już pod wodzą Feio piłkarze z Warszawy wygrali przy Bułgarskiej 2:1.

Trzeba jednak wziąć poprawkę, że teraz to jednak jest inny Lech. Pół roku temu "Kolejorz" był w kiepskiej formie, zarówno mentalnej, fizycznej i piłkarskiej. Drużyna z Mariuszem Rumakiem za sterem zawodziła na każdym polu. W efekcie zabrakło dla niej miejsca gwarantującego udział w eliminacjach do fazy grupowej europejskich pucharów.

Od nowego sezonu na ławce trenerskiej Lecha zasiada Niels Frederiksen. 54-letni Duńczyk niemal jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmienił poznańską lokomotywę.

Taktyka Lecha skrojona pod Legię Feio?

Lech gra ofensywnie, z polotem i co najważniejsze wygrywa. Czy Legia może mu się przeciwstawić? Sposób gry "Kolejorza" teoretycznie idealnie skrojony jest pod myśl taktyczną Feio. Portugalczyk najbardziej lubi bazować na fazach przejściowych. Nie dąży za wszelką cenę do posiadania piłki i narzucania swojego stylu gry rywalowi.

Często woli oddać futbolówkę przeciwnikowi i poczekać na jego błąd lub wykorzystać któryś ze stałych fragmentów gry. Szkoleniowiec Legii podkreśla, że na końcu nie liczy się piękno gry, a punkty.

Tylko czy aby na pewno taka taktyka sprawdzi się w pojedynku z Lechem? O tym przekonamy się w niedzielę gdzieś około godz. 19.30.