Boniek zaatakował arbitra nie z powodu podejmowanych przez niego na boisku decyzji. Marciniak sędziował bez zarzutu. On i jego asystenci nie popełnili żadnych większych błędów, które mogły mieć wpływ na końcowy wynik spotkania.

Reklama

Marciniak utknął w korku na autostradzie

Boniek "przyczepił" się do najlepszego polskiego arbitra piłkarskiego o to, że ten na stadion przy ul. Bułgarskiej przyjechał zaledwie 40 minut przed pierwszym gwizdkiem. Według Bońka taka sytuacja w profesjonalnym futbolu jest nie do pomyślenia.

Początek spotkania Lech - Legia był wyznaczony na godz. 17:30. Marciniak w Poznaniu zameldował się o 16.50. Sędzia utknął w korku na autostradzie A2 i dojechał do Poznania później niż planował.

Marciniak w Polsce na specjalnych prawach

Istniało spore ryzyko, że rozpoczęcie meczu zostanie opóźnione. Całą sytuacją oburzony jest Boniek. Przed meczem słyszę, że Marciniak gdzieś w korku ugrzązł i były jakieś problemy. Nie mam żadnych uwag, bo ten mecz akurat dobrze gwizdał Marciniak, ale jakby zrobił jeden czy dwa błędy, to byłby wielki dramat. Ja sędziom mówiłem tak: jak jedziesz w dzień meczu, to masz wyjechać rano, żeby na śniadaniu tam być, pójść odpocząć, zrelaksować się i pojechać na stadion - grzmiał w rozmowie z Romanem Kołtoniem na kanale "Prawda Futbolu" były prezes PZPN.

Zdaniem Bońka w Polsce sędzia Marciniak ma specjalne prawa. Marciniakowi nikt nic nie powie. No bo Szymonowi nikt nie ma prawa nic powiedzieć. To jest błąd. Nie, Szymon, ty jedziesz na mecz. Mecz jest o 17:30, ja chcę, żebyś był o godzinie 11 rano w Poznaniu. Wejdź sobie do hotelu, napij się kawki. Weź sobie coś lekkiego na obiad, zrelaksuj się. Dla mnie to jest niemożliwe, że sędzia jedzie z domu na stadion bezpośrednio. Panowie, no płacimy sędziom duże pieniądze. To jest nie do pomyślenia! Dla mnie to jest nie do pomyślenia - podkreślił były sternik polskiej piłki.

Reklama

Na szczęście nie doszło do kompromitacji

Boniek zaznaczył, że na szczęście nie doszło do kompromitacji. Według niego za taką trzeba by było uznać spóźnienie Marciniaka na mecz lub gdyby w jego trakcie popełnił jakiś błąd.

Co by było, gdyby zamiast o 16:50 przyjechał o 17:45. Totalna kompromitacja. Pewne rzeczy trzeba przewidywać. Mądrość zarządzania polega na antycypacji. Ja sobie nie wyobrażam, że sędzia przyjeżdża 40 minut przed meczem na stadion. Marciniak poradził sobie dzięki doświadczeniu, ale gdyby popełnił jakiś błąd, to nikt nie mówiłby o spektakularnej wygranej Lecha Poznań, a o tym, że arbiter późno przyjechał na stadion i prosto z samochodu poszedł sędziować mecz - zakończył Boniek.