Legia męczyła się z Lechią
Legii do poniedziałkowego pojedynku z broniącą się przed spadkiem Lechią przystąpiła podbudowana zwycięstwem na Stamford Bridge z Chelsea Londyn. Stołeczni kibice spodziewali się, że ich piłkarze sprawią im świąteczny prezent i w efektowny sposób rozprawią się z dużo niżej notowanym rywalem.
Nerwy fanów z Łazienkowskiej zostały jednak wystawione na próbę. Legioniści dopiero w samej końcówce zdołali zdobyć zwycięską bramkę.
Błąd Kuna, piękny gol Kapica
Goście wyszli na prowadzenie w 30. minucie meczu. Błąd popełnił Patryk Kun, który zbyt lekko zagrał piłkę w szerz boiska. Przejęli ją rywale i wyprowadzili błyskawiczną kontrę. Tuż przed polem karnym faulem przerwał ją Jan Ziółkowski. Do piłki ustawionej osiemnaście metrów przed bramką Kacpra Tobiasza podszedł Rifet Kapic i kapitalnym uderzeniem umieścił ją w siatce.
Legia wyrównała w ostatniej akcji pierwszej połowy
Gdy wydawało się, że piłkarze Lechii na przerwę będą schodzić z jednobramkowym prowadzeniem, to do remisu doprowadził Luquinhas. Ilja Szkurin trafił w poprzeczkę. Futbolówka odbiła się od poprzeczki i spadła pod nogi Brazylijczyka, który z bliska wpakował ją do bramki przyjezdnych.
Szkurin podał piłkę w ręce bramkarza
Tuż po przerwie Legia miała doskonałą okazję na strzelenie gola. W polu karnym faulowany był Szkurin. Sędzia Patryk Gryckiewicz po interwencji VAR podyktował "jedenastkę" dla gospodarzy. Piłkę "na" wapnie ustawił sam poszkodowany, ale jego strzał z łatwością obronił Szymon Weirauch.
Ziółkowski bohaterem Legii
Sporo się działo w samej końcówce spotkania. Najpierw w 89. minucie swoją szansę zmarnował Tomas Bobcek. Napastnik Lechii znalazł się w sytuacji sam na sam z golkiperem Legii. Ten pojedynek wygrał Tobiasz.
To zemściło się na ekipie z Trójmiasta w doliczonym czasie gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Ziółkowski uderzeniem głową ustalił wynik spotkania na 2:1 dla Legii.