Świderski piątkowe spotkanie rozpoczął w wyjściowym składzie. Był jednym z aktywniejszych piłkarzy w szeregach naszej kadry. Dwukrotnie był bliski dojścia do dogodnej okazji w polu karnym rywali. W drugiej połowie jednak na boisku już się nie pojawił.

Reklama

Z szatni do szpitala

Tuż po zejściu z murawy na przerwę piłkarz źle się poczuł. Prosto z szatni pojechał do szpitala. W trakcie meczu i tuż po nim nie było jasne, co dokładnie było przyczyną kłopotów Świderskiego. Nawet selekcjoner Michał Probierz na konferencji prasowej nie miał takich informacji.

Reklama

Najnowsze wieści są takie, że piłkarz spędził noc na obserwacji, ale lekarze nie stwierdzili niczego niepokojącego.

Zieliński przegrał z chorobą

Warto zaznaczyć, że w meczu z Czechami z powodów zdrowotnych w ostatniej chwili wypadł też Piotr Zieliński. Piłkarz Napoli, który był pewniakiem do wyjścia w podstawowym składzie został w hotelu.

Pomocnik reprezentacji Polski rozchorował się w piątkowy poranek i okazało się, że nie jest zdolny do gry. Ze sztabem szkoleniowym walczyliśmy jeszcze, żeby przywrócić jego możliwość gry, ale doszliśmy do wniosku, że w tak ważnym meczu nie ma sensu stawiać na zawodnika chorego - wyjaśnił Michał Probierz.

O Euro 2024 musimy walczyć w barażach

Reklama

Mecz z Czechami był ostatnim jaki biało-czerwoni rozegrali w tych eliminacjach. Tylko zwycięstwo przedłużało szanse naszych piłkarzy na bezpośredni awans z grupy. Remis 1:1 oznacza, że nadzieje na występy na Euro 2024 musimy pokładać w barażach, które odbędą się w marcu.

Zakończone eliminacje uznać trzeba jednak za porażkę. Według ekspertów bezpośredni awans był obowiązkiem. Polacy nie zdołali zająć ani pierwszego, ani drugiego miejsca w pięciozespołowej grupie, w której ich rywalem była Albania, Czechy, Mołdawia i Wyspy Owcze. Polacy na osiem meczów wygrali tylko trzy i dwa zremisowali.