Piłkarze, szefowie, działacze i kibice Bayernu oraz niemieckie media nie mają wątpliwości. Według nich Marciniak i jego asystenci popełnili błąd przerywając w doliczonym czasie gry akcję, po której finalnie piłka znalazła się w bramce Realu.
Marciniak nie zastosował się do wytycznych FIFA
Niemcy twierdzą, że Polacy pospieszyli się z decyzją, a w dodatku ich zdaniem była ona błędna, bo jak uważają, że spalonego nie było. Jednak co innego pokazują analizy wideo.
Potwierdzają to też eksperci, ale jednocześnie zaznaczają, że Marciniak i jego asystenci mogli wstrzymać się ze swoją interwencją do zakończenia akcji. Dopiero po niej przy pomocy VAR potwierdzić słuszność swojej decyzji. Wtedy nie byłoby całego zamieszania i wielkich pretensji ze strony Bayernu.
Takie są zalecenia FIFA, w przypadku takich sytuacji. Sędziowie w nieoczywistych sytuacjach, a ta taka była, nie powinni przerywać gry przed zakończeniem akcji.
To może zaważyć na karierze Marciniaka
Wydarzenia ze środowego wieczoru na pewno nie pomogą Marciniakowi w jego karierze. Bardzo wątpliwe, by Polak został wyznaczony do prowadzenia finału Ligi Mistrzów, w którym Real zmierzy się z Borussią Dortmund. Jeszcze przed rozpoczęciem meczu pojawiłyby się głosy, że polski arbiter będzie sprzyjał hiszpańskiej drużynie.
Pod znakiem zapytania stoi też praca Marciniaka przy najważniejszych spotkaniach Euro 2024. Arbiter z Płocka, był wymieniany wśród kandydatów do prowadzenia meczu otwarcia mistrzostw Europy w Niemczech, w którym reprezentacja gospodarzy 14 czerwca zmierzy się ze Szkocją.