Po porażkach z Holandią i Austrią było wiadomo, że podopieczni Michała Probierza w trzecim meczu na Euro 2024 zagrają tylko o honor. Szans na wyjście z grupy już nie było.
Skorupski bohaterem meczu z Francją
Faworytem spotkania byli Francuzi. Wicemistrzowie świata już po pierwszej połowie powinie prowadzić kilkoma golami, ale w polskiej bramce cuda wyczyniał Łukasz Skorupski.
33-letni golkiper włoskiej Bologny skapitulował dopiero po strzale z rzutu karnego. W 56. minucie prowadzenie "Trójkolorowym" dał Kylian Mbappe.
Lewandowski potrzebował powtórki
Polacy wyrównali nieco ponad 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Trzeba przyznać, że w tej sytuacji mieliśmy wielkie szczęście. Po faulu na Karolu Świderskim i analizie VAR sędzia Marco Guida podyktował "jedenastkę" dla biało-czerwonych.
Piłkę na "wapnie ustawił Lewandowski. Strzelił fatalnie. Gorzej nie dało się tego zrobić. W efekcie Mike Maignan z łatwością odbił piłkę. Z pomocą kapitanowi reprezentacji Polski przyszedł włoski arbiter. Francuski bramkarz wyszedł jednak z bramki tuż przed oddaniem strzału i sędzia zarządził powtórkę. Lewandowski wykonał ją podobnie, ale tym razem uderzył nieco mocniej i przede wszystkim precyzyjniej. Piłka wpadła do siatki przy samym słupku.
Deja vu Lewandowskiego
Niemal identyczna sytuacja była podczas mistrzostw świata 2022 w Katarze, gdy Polska w 1/8 finału przegrała z Francją 1:3. Lewandowski również trafił po powtórzonym karnym.
Lewandowski po meczu przyznał, że przed powtórką karnego czuł wieli stres. Nic dziwnego, gdyby nie trafił i Polska przegrała, to reprezentacja, której jest kapitanem zaliczyłaby najgorszy występ na mistrzostwach Europy w historii polskiej piłki.