Prezes PZPN ma w zwyczaju po każdej wpadce biało-czerwonych umywać od niej ręce. Jak mantrę powtarza, że to nie on wychodzi na boisko. Zawsze podkreśla, że jako szef polskiego futbolu odpowiada jedynie za stworzenie kadrze optymalnych warunków do osiągnięcia wyniku sportowego. Jak na razie wszystko wskazuje, że dokonał złego wyboru, a podjęte przez niego w styczniu decyzje okazały się dla nas fatalne w skutkach.
Eksperyment Sousa wyszedł nam bokiem
18 stycznia Boniek z funkcji selekcjonera reprezentacji Polski zwolnił Jerzego Brzęczka, pod wodzą którego nasza kadra utrzymała się w najwyższej dywizji Ligi Narodów i wywalczyła awans na Euro 2021. Powód? Zdaniem "Zibiego" poprzedni opiekun naszych orłów nie dawał gwarancji dobrego wyniku na mistrzostwach Europy. Dodatkowo Brzęczek był obwiniany za siermiężny i archaiczny styl gry polskiej drużyny.
Nową jakość, postęp, rozwój i nadzieję na sukces na Euro 2021 miał dać Paulo Sousa. Portugalczyk był autorskim wyborem Bońka. Prezes PZPN przedstawiając nowego selekcjonera kadry podkreślał, że to szkoleniowiec z samego piłkarskiego topu.
Po sześciu meczach pod wodzą obecnego selekcjonera wiemy jedno - jego eksperymenty wyszły nam bokiem już po pierwszym spotkaniu na Euro 2021. Ale czy mogło być inaczej, skoro Sousa nie znał polskich piłkarzy, a czasu na ich poznanie nie miał. Sprawdzał ich w boju, ale zamiast postawić na określoną grupę piłkarzy i przekazywać im swoją wizję futbolu, to on co mecz posyłał na boisko inny zestaw personalny. Założył sobie, że Polacy pod jego wodzą grać będą w nowoczesnym ustawieniu z trójką środkowych obrońców i dwoma "wahadłowymi". Styl miał być ofensywny. Jednak najwyraźniej zapomniał, że to taktykę dobiera się do piłkarzy, a nie odwrotnie. W tej chwili ciężko znaleźć choćby jednego polskiego stopera grającego na europejskim poziomie, nie mówiąc już o trzech.
Z każdym kolejnym meczem przekonywaliśmy się, że w tej maszynie nie działa prawie nic. Wyniki też były dalekie od oczekiwanych. Udało się nam wygrać tylko ze słabiutką Andorą (3:0). We wszystkich pozostałych spotkaniach nie potrafiliśmy zachować czystego konta. Portugalczyk nie wyciągnął z tego wniosków, bo nie znalazł recepty na dziurawą obronę, co pokazał mecz ze Słowacją. Nie pomógł też Wojciech Szczęsny, który zaliczył samobója, a Sousa bluzę z numerem jeden dał mu w prezencie długo przed rozpoczęciem ME. Bramkarz Juventusu Turyn, który nie ma najlepszego sezonu za sobą na każdej wielkiej imprezie czy to Euro, czy mundial zalicza spektakularne wpadki. Teraz nie było inaczej.
Sousa miał też sprawić, by lepiej i bardziej produktywnie był wykorzystywany w kadrze Robert Lewandowski. Dzięki Portugalczykowi koledzy z zespołu mieli kapitanowi kadry zapewnić lepszy "serwis". Wyszły z tego nici. W meczu ze Słowacją najlepszy piłkarz świata nie istniał.
Brak awansu na Euro 2021 będzie klęską Bońka
Za fatalny pierwszy mecz na Euro 2021 nie można winić tylko na selekcjonera i piłkarzy. Oczywiście oni zawiedli, ale w pierś powinien też uderzyć się Boniek. Decyzja o zwolnieniu Brzęczka była błędem. Powierzenie tak odpowiedzialnej funkcji osobie, która nie ma pojęcia z kim będzie pracować tuż przed wielką imprezą było bardzo ryzykowne. Kolokwialnie mówiąc prezes PZPN "wsadził Sousę na konia", który najprawdopodobniej z niego spadnie. Przed upadkiem może go uratować wyjście z grupy, ale po porażce ze Słowacją ciężko oczekiwać, by nasze orły poradziły sobie w meczach z Hiszpanią i Szwecją.
Powrót z mistrzostw Europy po fazie grupowej nie będzie porażką tylko piłkarzy i selekcjonera. To będzie też klęska Bońka, bo jego wizja legnie w gruzach. Sousa miał dać kadrze jakość na lata, a trzeba będzie go zwolnić po paru miesiącach pracy i to w trakcie eliminacji do mistrzostw świata.