Rozegraliśmy 13 meczów w Lidze Europy i nie przegraliśmy ani jednego. Brak mi słów, żeby opisać pracę, jaką chłopaki wykonali, by dojść do tego miejsca. W tym niesamowitym upale wszyscy dali z siebie maksimum. Każdy dołożył swój kamyczek i nie byłoby to możliwe bez ducha walki - podkreślił Glasner.

Reklama

Po 90 minutach regulaminowego czasu gry i dogrywce był remis 1:1. W konkursie karnych, który zakończył się tuż przed północą ze środy na czwartek, jako jedyny pomylił się walijski zawodnik zespołu z Glasgow Aaron Ramsey. Jego strzał obronił bramkarz Eintrachtu Kevin Trapp.

"Marzyłem o takiej nocy"

Chwilę później decydującą "jedenastkę" wykorzystał Rafael Borre. Kolumbijczyk zdobył też w 69. minucie wyrównującą bramkę.

Marzyłem o takiej nocy, historycznej dla klubu i dla mnie. To mój pierwszy tytuł europejski i z tego powodu jestem szczęśliwy. Zachowam to wspomnienie na zawsze. Kibice byli fantastyczni. Zawsze nam towarzyszyli i to trofeum przynajmniej w części należy do nich - powiedział Borre.

Ramsey wziął na siebie odpowiedzialność

Reklama

Odmienne nastroje panowały w obozie szkockim. To wielkie rozczarowanie. Robisz wszystko, co możesz, a mecz rozstrzyga się w rzutach karnych, które są loterią. Mecz był bardzo wyrównany - ocenił trener Giovanni van Bronckhorst.

Tuż przed końcem dogrywki holenderski szkoleniowiec wpuścił na boisko Ramseya, zapewne z myślą o konkursie "jedenastek", w którym doświadczony Walijczyk jednak zawiódł. Zapytany o to, van Bronckhorst odpowiedział: Przygotowywaliśmy się do rzutów karnych. Niektórzy chcieli je strzelać, niektórzy nie. Mieliśmy swoją listę strzelców, ale musieliśmy ją skorygować po zmianach w trakcie meczu. Aaron (Ramsey) jest rozczarowany, wziął na siebie odpowiedzialność.

To drugie europejskie trofeum Eintrachtu, po Pucharze UEFA w 1980 roku. Dzięki środowemu triumfowi ekipa z Frankfurtu jesienią zadebiutuje w Lidze Mistrzów, w której Niemcy będą mieć pięciu przedstawicieli.