Wydawało się, że losy dwumeczu rozstrzygnęły się już po dwóch minutach spotkania we Wrocławiu i wielkich emocji już nie będzie. Z lewej strony mocno w pole karne dośrodkował Victor Garcia Marin, bramkarz Araratu Wsiewołod Jermakow nie utrzymał w rękach piłki, do której dopadł Robert Pich i Śląsk prowadził 1:0, a w dwumeczu 5:2.

Reklama

Podopieczni trenera Jacka Magiery nie forsowali tempa w kolejnych minutach, ale i tak kontrolowali spotkanie. To goście starali się grać szybko, ale ich pomysł na grę sprowadzał się do posyłania długich podań do wysuniętej dwójki Mory Kone i Serge Deble. Ten drugi miał dobra okazję w 20. minucie i była to pierwsza groźna akcja zespołu z Armenii.

Śląsk z minuty na minutę grał jednak coraz bardziej nonszalancko i praktycznie bez biegania. Wrocławianie stracili kontrolę nad wydarzeniami na boisku, napór rywali rósł i w końcu przyniosło to gole. Najpierw przed polem karnym piłkę stracili obrońcy i z bliska do siatki trafił Kone. Kilkadziesiąt sekund później napastnik z Wybrzeża Kości Słoniowej wykończył ładną i szybką akcję strzałem z pola karnego i Araratowi brakowało tylko gola do remisu w dwumeczu.

Dopiero po stracie dwóch bramek gospodarze ponownie się ożywili i mogli doprowadzić do remisu jeszcze przed przerwą, ale piłka po uderzeniu Picha wylądowała na słupku.

Po zmianie stron Śląsk już nie czekał, co zrobi rywal, ale zaczął atakować. Szybko do siatki trafił Rafał Makowski, ale sędzia dopatrzył się zagrania ręką zawodnika wrocławskiego zespołu. Kilka minut później nie było już żadnych wątpliwości – Krzysztof Mączyński dośrodkował z rzutu rożnego, Wojciech Golla zgrał głową, a Szymon Lewkot wślizgiem posłał piłkę do bramki.

Reklama

Tym razem po strzeleniu gola Śląsk nie stanął, ale atakował dalej. Naciskani rywale mieli duże problemy z utrzymaniem się przy piłce, popełniali błędy i wrocławianie mieli okazje do szybkich ataków. Po jednym z nich Patryk Janasik dośrodkował z prawej strony a Pich uderzając wolejem trafił pod poprzeczkę.

Reklama

Polski zespół już do końca spotkania nie oddał inicjatywy i mógł, a nawet powinien zdobyć kolejne gole. Dwie wyśmienite okazje miał Erik Exposito. Najpierw Hiszpan przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Araratu, a później zamiast strzelać próbował jeszcze podawać.

Śląsk zamiast podwyższyć prowadzenie sam stracił gola. I ponownie stało się to podobnie jak w poprzednich przypadkach – prosta strata na własnej połowie, szybko wyprowadzony atak przeciwników i napastnik gości w idealnej sytuacji trafił do bramki.

Później jeszcze dwie wyśmienite okazje miał Fabian Piasecki, ale za każdym razem bramkarz gości popisywał się doskonałą paradą i wynik nie uległ już zmianie.

Kolejnym rywalem Śląska będzie Hapoel Beer Sheva. Zespół z Izraela w poprzedniej rundzie wyeliminował Arda Kardżali wygrywając na wyjeździe 2:0 i w rewanżu u siebie 4:0. Pierwszy mecz zostanie rozegrany już za tydzień we Wrocławiu.

Śląsk Wrocław – Ararat Erywań 3:3 (1:2)
Bramki - Śląsk Wrocław: Robert Pich (2, 65), Szymon Lewkot (58); Ararat Erywań: Mory Kone (40, 42), Dognimani Yacouba Silue (89)
Żółta kartka – Śląsk: Szymon Lewkot; Ararat: Zirajr Margarjan, Dognimani Yacouba Silue
Sędzia: Iwan Griffith (Walia)
Widzów: 10 245
Pierwszy mecz - 4:2, awans - Śląsk
Śląsk Wrocław: Michał Szromnik – Szymon Lewkot, Wojciech Golla, Mark Tamas – Patryk Janasik (87. Bartłomiej Pawłowski), Krzysztof Mączyński, Rafał Makowski, Victor Garcia Marin – Robert Pich (90+4. Adrian Łyszczarz), Mateusz Praszelik (38. Waldemar Sobota) – Erik Exposito (87. Fabian Piasecki)
Ararat Erywań: Wsiewołod Jermakow – Juan Bravo, Marko Prljevic, Hrair Mkojan, Zirajr Margarjan - Alik Arakeljan (63. Igor Stanojevic), Dimitije Pobulic (79. Alyu Isah), Dawid Manojan (73. Gor Malakjan), Edgar Malakjan (63. Razmik Hakobjan) - Serge Deble (73. Dognimani Yacouba Silue) - Mory Kone.