Lech po wyeliminowaniu w poprzedniej rundzie Ligi Konferencji norweskiego FK Bodoe/Glimt, ponownie zmierzy się z zespołem ze Skandynawii. Trener poznaniaków John van den Brom przyznał, że widzi pewne podobieństwa między tymi zespołami.

Reklama

To, że oba zespoły są ze Skandynawii nie było dla nas punktem wyjścia podczas analizy. Natomiast są pewne podobieństwa, obie ekipy są mocne, zgrane, grają bardzo kompaktowo. Pracują od wielu lat z tymi samymi trenerami, a więc wypracowały swoją tożsamość. Nie będę rozstrzygał, czy Bodoe jest lepsze, czy Djurgardens – to mnie nie interesuje. Jeśli miałbym już szukać różnic, to Djurgardens ma więcej jakościowych piłkarzy, którzy mogą odmienić losy spotkania – wyjaśnił szkoleniowiec.

Holender dodał, że jego zespół zagra w optymalnym składzie, żaden z zawodników nie narzeka na urazy.

W rozpracowywaniu przeciwnika bardzo pomocny okazał się Jesper Karlstroem. Reprezentant Szwecji zanim dołączył do "Kolejorza", przez sześć lat występował w zespole ze Sztokholmu.

Ten system gry się za mocno nie zmienił, w kadrze jest jeszcze sporo zawodników, z którymi grałem. Trudno powiedzieć, czy obecny zespół jest silniejszy od tego, z którego odchodziłem. W 2019 roku zdobyliśmy mistrzostwo Szwecji i byliśmy wówczas bardzo mocni - przyznał pomocnik Lecha.

Djurgardens w fazie grupowej LK zajęło pierwsze miejsce w grupie wyprzedzając belgijski KAA Gent, duńskie Molde FK oraz irlandzki Shamrock Rovers. Dzięki temu bezpośrednio zakwalifikowali się do najlepszej "16" rozgrywek.

Czwartkowe spotkanie (początek. godz. 21) obejrzy komplet, ok. 40 tysięcy kibiców, w tym dwa tysiące sympatyków szwedzkiego zespołu. Rewanż odbędzie się za tydzień.