34 tysiące widzów na trybunach podczas meczu z norweskim FK Bodoe/Glimt, 40 tysięcy ze szwedzkim Djurgardens to liczby, które w Lidze Konferencji robią wrażenie. Lech jest jednym z liderów pod względem frekwencji w rozgrywkach, lepszy wynik osiągnął FC Koeln oraz West Ham United. Wszystkie mecze niemieckiej drużyny w fazie grupowej oglądał komplet publiczności - 47 tysięcy (FC Koeln nie awansował do rundy pucharowej), w Londynie na spotkaniach "Młotów" zasiadało średnio ponad 36 tysięcy widzów, a ponad 40 tys. obejrzało stracie 1/8 finału z AEK Larnaka. Przeciętna frekwencja na meczach mistrza Polski w grupie to 22 tysiące kibiców.
Na pewno jest to dla nas powód do dumy, że pod względem frekwencji możemy równać się z takimi europejskimi markami jak West Ham, gdzie ludzie zawsze chętnie chodzą na mecze. FC Koeln to z kolei większe miasto, ale i też większy stadion - powiedział PAP rzecznik poznańskiego klubu Maciej Henszel.
Krótko po losowaniu par ćwierćfinałowych do sprzedaży trafiło ok. 29 tysięcy biletów. Pozostała część wejściówek została zablokowana dla posiadaczy karnetów oraz kibiców gości.
Wszystkie bilety rozeszły się tego same dnia, w cztery godziny. Karnetowicze praktycznie wykorzystali swoją pulę, nieznaczna cześć trafiła z powrotem do sprzedaży, która trwała kilka minut - wyjaśnił Henszel.
Bilety na spotkanie Lecha z Fiorentiną kosztowały 140 i 100 zł (normalne) oraz 112 i 80 (ulgowe). Posiadacze karnetów oraz osoby, które były na wcześniejszych pojedynkach Ligi Konferencji mogli liczyć na zniżki. Dla klubu dochód z samych biletów po odliczeniu kosztów organizacji to ok. 2 mln złotych, a do tego trzeba doliczyć zyski z innych elementów dnia meczowego m.in. z cateringu oraz ze zwiększonej sprzedaży w sklepie klubowym.
Mecz Lecha z Fiorentiną rozegrany zostanie w czwartek o godz. 21. Rewanż odbędzie się tydzień później we Florencji.
autor: Marcin Pawlicki