Manchester City wciąż nie zwyciężył w Lidze Mistrzów, to trofeum w dalszym ciągu mu umyka. A Guardiola nie ucieknie od krytyki za swoją rolę w tej porażce - wybrał ryzykowną taktykę i oberwał rykoszetem - oceniono na stronie internetowej BBC.

Reklama

Zdaniem dziennikarzy serwisu hiszpański szkoleniowiec niespodziewanie nie wystawił ani swojego rodaka Rodriego, ani Brazylijczyka Fernandinho w roli defensywnego pomocnika, czego efektem były brak uporządkowanego planu gry i obniżona skuteczność. Jednocześnie pochwalono niemieckiego trenera Chelsea Thomasa Tuchela.

Tuchel odniósł trzecie zwycięstwo w trzecim starciu z Guardiolą, tworząc zdyscyplinowaną i pozytywną drużynę Chelsea. Ten występ sprawił, że ten przez długi czas niepewny sezon zakończył się w chwale - podsumowano.

Fatalne wybory

Reklama

Nietrafione decyzje strategiczne Guardioli zarzuca także "The Guardian".

Trener Manchesteru City, posiadający najwybitniejszy zmysł taktyczny w swojej erze, wybrał zespół, który nie funkcjonował i grał bezładnie. (...) Ech, Pep, sam sobie wyrządzasz te krzywdy - oceniono.

Wybory Guardioli znów znajdą się w ogniu krytyki. Manchester City zrezygnował z tego, co czyniło go tak skutecznym przez cały sezon - napisał z kolei dziennikarz "The Independent".

Szkoleniowiec "The Citizens" był też krytykowany w poprzednim sezonie Champions League, kiedy jego podopieczni niespodziewanie przegrali w ćwierćfinale z Olympique Lyon 1:3 (z powodu opóźnień wynikających z pandemii COVID-19 rozegrano tylko jedno spotkanie, a nie mecz i rewanż).

Pep Guardiola znów przekroczył tę cienką linię pomiędzy geniuszem i szaleństwem. Postanowił, że finał Ligi Mistrzów to odpowiedni czas na kolejny eksperyment opętanego profesora. Manchester City bez defensywnego pomocnika i bez napastnika został kompletnie zdominowany - stwierdzono w komentarzu "The Sun".

Reklama

Plan gry bez sensu

W słowach nie przebierała gazeta "Daily Mail", stwierdzając w tytule relacji z meczu: "Pep znów to spartaczył".

Guardiola zrobił dziurę w swoim własnym zespole, pozbawiając go siły w pomocy. To był finał Champions League, a jego plan gry nie miał żadnego sensu - podkreślono.

Również "The Mirror" skrytykował Guardiolę, ale poświęcił także sporo uwagi 21-letniemu Niemcowi Kaiowi Havertzowi, zdobywcy jedynej bramki w sobotnim finale.

Piłkarz kupiony z Bayeru Leverkusen za 73 miliony funtów miał dotychczas swoje przebłyski, ale ogólnie nie spełniał oczekiwań na Stamford Bridge. Ale tym razem był genialny. Cofał się, żeby pomagać w rozgrywaniu, i był bardzo ważnym trybikiem w tej maszynie Tuchela. Ten gol pomógł mu dojrzeć i może sprawić, że w przyszłym sezonie będzie nie do zatrzymania. To przerażająca perspektywa dla pozostałych drużyn Premier League - prognozowano.

Pochwały dla Tuchela i jego piłkarzy

"The Times" uznał z kolei, że przede wszystkim należy wyrazić uznanie dla Tuchela i Chelsea za postawę w finale.

Pierwszy raz triumfowali w Lidze Mistrzów łamiąc opór Bayernu Monachium na jego stadionie (w 2012 roku - PAP), a teraz stanęli na drodze rzekomego przeznaczenia Manchesteru City. Wielu spodziewało się, że to będzie finał, w którym najbogatszy klub w historii zdobędzie najważniejsze trofeum, ale nikt nie powiedział o tym Thomasowi Tuchelowi i jego świetnie wyszkolonej, bezwzględnej drużynie - skomentowano.

Chelsea zagra w sierpniu w Belfaście o Superpuchar UEFA z triumfatorem Ligi Europy - ekipą Villarreal. "Żółta Łódź Podwodna" pokonała w środę w finale w Gdańsku Manchester United 11-10 w karnych. Po 90 i 120 minutach był remis 1:1.