Bramki zdobyli w sobotę Hiszpanie Marcos Alonso (w 6. i 51. minucie) oraz Pedro (71.).

Z ławki rezerwowych gospodarzy spotkanie oglądali Marcin Wasilewski i Bartosz Kapustka, natomiast lider z Londynu musiał radzić sobie bez współlidera klasyfikacji strzelców Diego Costy. Jak poinformowały brytyjskie media, pochodzący z Brazylii napastnik reprezentacji Hiszpanii otrzymał ofertę transferu do Chin i pokłócił się w tej sprawie z trenerem Antonio Conte.

Reklama

Chelsea ma 52 punkty i o siedem wyprzedza wicelidera Tottenham Hotspur, który wcześniej pokonał West Bromwich Albion 4:0 (hat-trick Harry'ego Kane'a). Na drugie miejsce może jednak w niedzielę awansować mający obecnie 44 punkty Liverpool, o ile pokona w szlagierze na Old Trafford ekipę Manchesteru United.

Zespół Swansea City, z Łukaszem Fabiańskim w bramce, przegrał przed własną publicznością z byłym klubem Polaka Arsenalem Londyn 0:4 i spadł na ostatnie miejsce. Fabiański nie zawinił przy straconych golach, za to nie popisali się jego koledzy z defensywy - dwie z bramek były samobójami. Do własnej siatki trafili Jack Cork (w 54. minucie) i Kyle Naughton (67.). Wcześniej na listę strzelców wpisał się Francuz Olivier Giroud (37.), a wynik ustalił Chilijczyk Alexis Sanchez (74.).

"Miałem nadzieję, że będzie lepiej. W pierwszej połowie spotkanie było jeszcze w miarę wyrównane" - skomentował trener gospodarzy Paul Clement, który poprowadził zespół w lidze po raz pierwszy.

"Łabędzie" były przed tą kolejką na przedostatniej pozycji z 15 punktami i wyprzedzały o dwa zamykającą tabelę ekipę Hull City. "Tygrysy" wygrały jednak u siebie z AFC Bournemouth Artura Boruca 3:1 i awansowały na 18. pozycję, przed Swansea City i Sunderland.

"Mamy świadomość, przed jak trudnym zadaniem stoimy, ale wierzymy, że potrafimy mu sprostać" - dodał Clement, cytowany na oficjalnej stronie internetowej klubu.

Reklama

Boruca w Hull pokonał dwukrotnie Urugwajczyk Abel Hernandez (32. i 50.), a raz... kolega Polaka z defensywy Tyrone Mings (62.). W tym spotkaniu pierwsi z gola cieszyli się jednak goście - w trzeciej minucie rzut karny wykorzystał Junior Stanislas.

W innym spotkaniu Watford zremisował u siebie bezbramkowo z Middlesbrough, ale w centrum uwagi znaleźli się kibice, którzy oddali hołd zmarłemu w czwartek byłemu trenerowi Grahamowi Taylorowi. Pamięć o nim uczczono tradycyjnymi oklaskami przed pierwszym gwizdkiem, jak również w 72. minucie - ponieważ szkoleniowiec zmarł w wieku 72 lat. Oba zespoły grały w czarnych opaskach na znak żałoby, a kibice gospodarzy składali pod stadionem wieńce, znicze i szaliki w barwach klubowych.

Taylor doprowadził Watford z czwartej dywizji do ekstraklasy. Pod jego wodzą zespół spod Londynu dotarł po raz pierwszy, i dotychczas jedyny, do finału Pucharu Anglii.