Legia w ostatniej rundzie kwalifikacji w dwumeczu zmierzyła się z Dritą Gnjilane. Legioniści byli zdecydowanym faworytem w pojedynku z Kosowianami.

Reklama

Legia niewiele lepsza od Drity

Na boisku jednak nie było widać wielkiej różnicy między zespołami. W obu meczach drużyna prowadzona przez Feio zaprezentowała się słabo, albo nawet bardzo słabo.

Od patrzenia na grę Legii bolały zęby. Przy Łazienkowskiej grający przez większość meczu w osłabieniu goście długo utrzymywali korzystny dla siebie wynik. Ostatecznie gospodarze wymęczyli 2:0.

W Kosowie szczęście było przy Legii

Z taką zaliczką udała się do Kosowa. Pozwalała ona przystąpić do rewanżu bez strachu. Piłkarze Drity nie mając nic do stracenia od pierwszego gwizdka sędziego ruszyli do ataku. Już w 3. minucie byli bliscy umieszczenia piłki w siatce Kacpra Tobiasza. Legię przed stratą bramki uratował ofiarną interwencją Rafał Augustyniak.

Blerim Krasniqi i Radovan Pankov / PAP/EPA / GEORGI LICOVSKI

Miejscowi w całym meczu stworzyli sobie kilka dobrych okazji do strzelenia gola i tylko szczęściu oraz braku słabej skuteczności gospodarzy Legia zawdzięcza czyste konto.

Feio ogląda mecze przez różowe okulary

Trener Legii po meczu stwierdził, że najważniejszy jest awans. Styl w jakim został wywalczony według niego nie ma znaczenia. Według Feio w dwumeczu z Dritą nawet przez moment jego drużynie nie groziło wyeliminowanie.

Goncalo Feio / PAP/EPA / GEORGI LICOVSKI

Portugalczyk powiedział, że Legia była drużyną dojrzałą, która kompletnie zablokowała dostęp do swojej bramki i dzięki temu w obu pojedynkach z Dritą nie straciła gola. Natomiast słabszą grę w ofensywie w rewanżu usprawiedliwiał jakością murawy na stadionie w Prisztinie.

Jeśli dodamy do tego słowa, które Feio wypowiedział po ostatnim ligowym meczu ze Śląskiem Wrocław, że jego piłkarze z meczu na mecz prezentują się coraz lepiej, to można odnieść wrażenie, iż szkoleniowiec Legii patrzy przez różowe okulary i zaklina rzeczywistość.

Feio podzieli los Michniewicza?

Legia prezentuje się bardzo mizernie. Po za jednym - wyjazdowym meczem z Broendby Kopenhaga - w pozostałych podopieczni Feio wyglądali blado.

Opiekun piłkarzy Legii pomału zaczyna przypominać w swoim zachowaniu Czesława Michniewicza. Były selekcjoner reprezentacji Polski również na krytykę i wszelkie pytania dotyczące mizernej gry prowadzonych przez siebie zespołów miał jedną odpowiedź - wyniki. Jednak one przy słabej grze w końcu przestawały się zgadzać i szkoleniowiec lądował na bruku. Czy na taki sam los w Legii skazany jest Feio?

Każdy trener podejmując pracę w klubie musi liczyć się ze zwolnieniem, ale w przypadku Feio, jeśli nic się nie zmieni w stylu prezentowanym przez Legię, to nastąpi to zdecydowanie szybciej niż życzyłby sobie tego Portugalczyk.