W naszych mediach panuje o panu mało pochlebna opinia. Mówią i piszą: „Cwany lis z tego Włocha. Wystartował w konkursie na selekcjonera polskiej reprezentacji tylko po to, żeby podbić cenę i ostatecznie przyjąć ofertę rosyjskiej federacji”.
Daniele Bagnoli: Żyjemy w demokratycznym świecie. Mam takie samo prawo kandydować w Rosji jak i Polsce. Pan jak szuka pracy, to swoje CV wysyła w kilka, lub kilkanaście miejsc. Mój menedżer zrobił podobnie.

Reklama

Pana obecny klub Dynamo Moskwa nie robi panu przeszkód?
Nie. W Moskwie za kilka miesięcy kończy mi się kontrakt i wtedy będę mógł się skupić tylko na reprezentacji.

Ale której, polskiej czy rosyjskiej?
Zależy mi na obu propozycjach, ale po wczorajszych rozmowach muszę przyznać, że polska oferta jest bardziej przejrzysta. Wasi szefowie są konkretniejsi od Rosjan. Tam nic nie wiadomo. Nawet nie mam pojęcia z kim rywalizuję. Z waszą federacją jestem w kontakcie od dawna, zebrałem już sporo informacji o polskiej drużynie. Problem w tym, że konkursy w obu krajach muszą rozstrzygnąć się w niemal identycznym terminie, czyli w przyszłym tygodniu.

Wczoraj rozmawiał pan z prezesem Przedpełskim i członkami zarządu ponad trzy godziny. O co pytali?
Przedstawiłem im moje priorytety i pomysł na prowadzenie waszej kadry, a oni zapoznali mnie z ogólną sytuacją w polskiej siatkówce i oczekiwaniami wobec przyszłego selekcjonera. Dyskusja była długa, ale rzeczowa i przyjemna.

Reklama

Polacy są rzeczowi a Rosjanie bogaci. Finansowo nie możemy się z nimi równać, a pan podobno zażyczył sobie wysokiej pensji.
Pieniądze nie są najważniejsze. Wczoraj na moje zarobki poświęciliśmy ledwie kilka minut. Dla mnie kluczowe są warunki w jakich będę pracował. Przez ostatnie dwadzieścia lat prowadziłem wyłącznie drużyny klubowe. Praca z reprezentacją będzie nie tylko nowym doświadczeniem, ale i wielkim wyzwaniem. Zobaczymy czy dam sobie radę, bo na pewno nie będzie łatwo.

>>>Obcokrajowcy i Wagner - kto trenerem kadry?

Zna pan swoich konkursowych rywali – Daniela Castellaniego i Grzegorza Wagnera?
Daniela znam z ligi włoskiej a o Wagnerze po raz pierwszy usłyszałem wczoraj.

Reklama

Ustaliliście już ze związkiem kto ewentualnie byłby pana asystentem?
Asystentów będzie dwóch: Włoch i Polak. W moim sztabie ważną rolę odgrywają również fizjoterapeuci i fizjolodzy. Między zawodnikami a zespołem trenerskim musi być odpowiedni feeling, dlatego współpracowników należy dobrać nie szybko, ale z głową.

Wypytywał pan kogoś o polską siatkówkę? Na przykład Raula Lozano?
W ubiegłym roku spotkałem Raula w Rzymie i trochę sobie pogawędziliśmy o waszych zawodnikach, lidze i kraju. Mówił o dobrych i o tych mniej przyjemnych rzeczach.

Wspominał coś o trudnościach w komunikacji z polskimi reprezentantami i rzekomo "paraliżującej presji wyników"?
Presja w siatkówce jest specyficzna. W Rosji, Włoszech czy Polsce jest ona bardzo odczuwalna. W pozostałych krajach europejskich już nie. Podobnie dzieje się w piłce nożnej. Ja wolę kiedy media i środowisko siatkarskie wytwarzają dobrą presję, a nie sztuczną.

Dwa i pół roku temu Polacy byli wicemistrzami świata. Latem musieli walczyć o awans na mistrzostwa Europy w preeliminacjach z tak słabymi drużynami jak Estonia czy Czarnogóra. Skąd ta zapaść?
Coś pękło w systemie, który wcześniej sprawdzał się wyśmienicie. Byliście na samym szczycie, a dziś w rankingu FIVB spadliście na siódme miejsce. Ciężko utrzymać się w ścisłej czołówce. Macie klasowe kluby - jak Skra Bełchatów, która potrafiła niedawno ograć 3:0 Iskrę Odincowo - jedną z najmocniejszych drużyn w Rosji. Liga polska prezentuje podobny poziom do włoskiej czy rosyjskiej. Może warto dać szansę utalentowanej młodzieży i poczekać aż najlepsi zawodnicy wyzdrowieją i nabiorą nowych chęci. W tym roku czekają was przecież bardzo ciężkie turnieje - mistrzostwa Europy w Turcji i eliminacje do mistrzostw świata. W obu turniejach macie bardzo trudnych rywali - Francuzów i Niemców.