Po dwóch imprezach LN Polacy zajmują piąte miejsce w tabeli z bilansem sześciu zwycięstw i dwóch porażek. Ich gra dotychczas nie zachwycała, prezentowali się nierówno i mieli problemy w meczach z teoretycznie słabszymi rywalami. Trener Nikola Grbic dokonywał jednak wielu zmian personalnych w składzie przed każdym z turniejów, można więc wywnioskować, że słaba gra biało-czerwonych wynika z braku zgrania drużyny.
Na Filipiny również udał się skład, który znacząco różni się od tego rywalizującego w Rotterdamie. Szkoleniowiec zapowiedział, że kadra, która od środy do niedzieli będzie grać w Pasay, będzie w większości tą, która później powalczy w turnieju finałowym rozgrywanym w Gdańsku. Do zespołu dołączyli więc etatowi reprezentanci - dla rozgrywającego Marcina Janusza, atakującego Łukasza Kaczmarka, przyjmującego Aleksandra Śliwki oraz libero Jakuba Popiwczaka będzie to debiut w tegorocznej edycji Ligi Narodów.
Bieniek i Kłos powrócili do składu
Do składu powrócili także nieobecni w Rotterdamie środkowi Mateusz Bieniek i Karol Kłos, a także przyjmujący Kamil Semeniuk.
Wicemistrzowie świata rozpoczną rywalizację na Filipinach od starcia ze Słowenią w środę o godz. 13 czasu polskiego. Później, od piątku do niedzieli, zmierzą się kolejno z Brazylią, Kanadą i Japonią. Poza Kanadyjczykami, wszyscy rywale Polaków w Pasay są od nich wyżej notowani w klasyfikacji LN. Brazylijczycy oraz Słoweńcy w tej edycji rozgrywek ponieśli do tej pory tylko dwie porażki, natomiast Japończycy są jedyną niepokonaną dotychczas drużyną.
Stawką spotkań na Filipinach dla biało-czerwonych, którzy jako gospodarz mają zapewniony udział w turnieju finałowym (19-23 lipca, Gdańsk), będzie jak najlepsze rozstawienie w ćwierćfinale.
Drugi turniej równolegle rozgrywany będzie w Anaheim w USA.