Przed rokiem z powodu kontuzji Stoch nie startował w pierwszej części sezonu. Rywalizację o Kryształowa Kulę ukończył na 9. pozycji. Na mistrzostwach świata zdobył brązowy medal w drużynie, a w konkursach indywidualnych był 12. i 17. Dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi w nową zimę wchodzi z optymizmem. Wydawało mi się, że to lato będzie inne. Tak też sobie założyłem i takie plany poczyniłem jeszcze wiosną. Chciałem dobrze skakać latem i osiągać dobre wyniki, natomiast musiałem bardziej borykać się z problemami technicznymi w swoich skokach niż skupiać się na rywalizacji. Problem wynikał z pozycji najazdowej. Nie mogłem znaleźć dobrego czucia, co za tym szło - zmienił się kierunek odbicia. Ale widocznie tak miało być. Też w pewnym sensie mnie to doświadczyło. Musiałem się więcej namęczyć, więcej wysilić tego lata. Teraz mam poczucie dobrze przepracowanego okresu letniego i jesiennego oraz pewność, że problem jest jak najbardziej pokonany. Mogę teraz spokojnie czekać na zawody - mówi Kamil Stoch
Intensyfikacja sezonu to dla Pana jest jakiś kłopot czy radość?
Bynajmniej radość. Im więcej konkursów, im więcej możliwości do rywalizacji, do poprawiania swoich umiejętności i zdobywania kolejnych trofeów, tym lepiej.
Turniej Czterech Skoczni, a potem mistrzostwa świata w lotach - te imprezy są w kalendarzu bardzo blisko siebie. Jak Pan podchodzi do tego, że praktycznie 10 dni po zakończeniu turnieju jedziecie na loty i będzie walczyć o medale?
Fajnie. Uważam, że lotów powinno być trochę więcej w sezonie i gdyby miały być za dwa tygodnie to bym cieszył się jeszcze bardziej. Dobrze, bo nie będzie takiego czekania i przestoju pomiędzy jedną imprezą a drugą, tylko znajdzie się to wszystko w jednym ciągu.
To powiedzmy kilka słów o Pana celach na nadchodzącą zimę.
Celem jest dawanie z siebie wszystkiego i przede wszystkim dalsze rozwijanie w tym, co robię. Uważam, że mam w sobie rzeczy, które w dalszym ciągu mogę odkrywać. Mam nadzieję, że moje skoki mogą być jeszcze lepsze. Realnie patrząc, miejsce na podium klasyfikacji generalnej Pucharu Świata jest w moim zasięgu i o to będę walczył.
Wiadomo, że od paru lat Letnia Grand Prix nie jest już miarodajna przez natężenie konkursów w Azji i Rosji, ale - Pana zdaniem - któryś z zawodników, których w czołówce do tej pory nie było, faktycznie pokazał umiejętności pozwalające walczyć z Wami o wysokie miejsca?
Nie było kogoś takiego, kto całkowicie by zaskoczył resztę świata i pokazał, że skoki to już jest zupełnie coś innego. Rzeczywiście było kilku zawodników, którzy pokazali się z bardzo dobrej strony - Norwegowie, Niemcy, Austriacy - generalnie te same nacje przewijające się przez cały czas w skokach narciarskich. Jestem zdania, że nie ma co sobie wcześniej nic zakładać, tylko po prostu trzeba iść i robić.
Patrząc po wynikach w Szczyrku to dawno nie było takiego ścisku w czołówce mistrzostw Polski.
To wszystko jest na plus. O tę sytuację walczyliśmy, na którą nie tylko sami zawodnicy, ale i sztaby szkoleniowe oraz Polski Związek Narciarski ciężko pracowali: żeby była silna drużyna, ale też wysoki poziom dyscypliny.
Najciekawsze wydarzenie Pana przygotowań do zimy.
Lot szybowcem. Jest to coś, co zawsze daje mi dużo frajdy i radości. Latanie szybowcem rzeczywiście pozwala na takie poczucie wolności, ale także kontroli nad tym, co się dzieje. Tak naprawdę nie ma silnika i wszystko trzeba robić samemu. Miałem już okazję latać wcześniej - także w Jeleniej Górze, chyba w 2008 roku. Chciałbym zrobić kurs szybownictwa, mam już w głowie pewne plany z tym związane. To jest coś, co po prostu uwielbiam robić.
Treningi rozpoczną się o 15.30, a kwalifikacje o 18.00. W sobotę zmagania drużynowe, a w niedzielę indywidualne.