Djokovic, który ze względu na wysoką pozycję na światowej liście miał tzw. wolny los w pierwszej rundzie, nie miał większych problemów z uporaniem się w drugiej z Caruso. Plasujący się na 87. pozycji na światowej liście reprezentant gospodarzy znalazł się w głównej drabince dzięki przyznanej przez organizatorów tzw. dzikiej karcie. W pierwszym secie Serb zanotował jedno przełamanie, a w drugim dwa.

Reklama

Uwaga skupiała się na nim tego dnia jednak głównie w związku z niedawnymi wydarzeniami w Nowym Jorku. Bacznie więc obserwowano jego zachowanie, a on miał tego pełną świadomość. Nie wdawał się w dyskusję z sędzią stołkowym i przyznał mu rację, gdy ten po sprawdzeniu śladu na "mączce" przyznał punkt rywalowi. Zawodnik z Belgradu doceniał też udane zagrania Caruso. Jedynie w drugiej części spotkania sygnalizował, że przeszkadza mu hałas, który wytwarzała garstka osób obecnych na trybunach. Z powodu pandemii koronawirusa turniej toczy się bez udziału publiczności.

33-letni gracz z Bałkanów, w związku z nieobecnością kilku czołowych zawodników, był zdecydowanym faworytem tegorocznej edycji US Open. Ze zmaganiami na obiektach Flushing Meadows pożegnał się jednak niespodziewanie już w 1/8 finału. Pod koniec pierwszego seta meczu z Hiszpanem Pablo Carreno Bustą, pozbywając się piłki po stracie podania i stojąc tyłem, w niezamierzony sposób trafił wybitą piłką w sędzię liniową, za co został wykluczony z rywalizacji. Kobieta upadła na kolana, zaczęła się dusić i złapała się za szyję, ale sytuacja szybko została opanowana. Mimo to, bazując na przepisach, zdecydowano, że zdobywca 17 tytułów wielkoszlemowych musi zostać zdyskwalifikowany.

Reklama

Początkowo sprawy nie komentował, przeprosił jedynie w krótkiej wiadomości opublikowanej w mediach społecznościowych organizatorów turnieju i wszystkich, którzy poczuli się dotknięci jego zachowaniem. Szerzej wypowiedział się na ten temat w poniedziałek, przed rozpoczęciem występu w Italii. Zaznaczył, że decyzja o jego wykluczeniu była słuszna.

Reklama

Zasady są proste, a ja je znałem. To dla mnie nauczka i mam nadzieję, że będę lepiej panował nad emocjami. Zaakceptowałem to, co się stało, choć przyznaję, że nie było to łatwe. Dyskwalifikacja była dla mnie szokiem. To było trudne, tym bardziej, że czułem się znakomicie i miałem w Nowym Jorku inny cel przed oczami. To wszystko stało się jednak tak szybko i było tak niespodziewane, że sam nie wiedziałem, jak zareagować - przyznał wówczas.

W 1/8 finału w Rzymie zmierzy się z rodakiem Filipem Krajinovicem lub kolejnym reprezentantem gospodarzy Marco Cecchinato.