Świątek przed meczem mówiła, że chce podejść do finału jak do po prostu kolejnego meczu, bez myślenia o jego stawce. Początkowo w pełni realizowała ten zamiar. Jej siłą było podanie, do którego dołożyła dość spokojną i pewną grę w wymianach. Kenin, która grała z bandażem na lewym udzie, nie miała wtedy wiele do powiedzenia. Po ośmiu minutach Polka prowadziła 3:0. Wówczas jednak urodzona w Moskwie Amerykanka zabrała się za odrabianie strat, a u podopiecznej trenera Piotra Sierzputowskiego pojawiły się nerwy i błędy.

Reklama

21-letnia zawodniczka z USA pokazała próbkę umiejętności, grając wszechstronnie i doprowadzając do remisu 3:3. Nastolatka w tej części spotkania straciła atut w postaci pierwszego podania, wychodziły jej za to skróty. Po małej rywalizacji na takie uderzenia i autowym zagraniu Kenin Polka zapisała gema na swoim koncie, a następnie po walce popisała się przełamaniem, wykorzystując trzeciego "break pointa".

Pierwszej piłki setowej - przy stanie 5:3 - jeszcze nie wykorzystała. Nie zdekoncentrowało jej jednak ani to, ani przegranie własnego gema serwisowego. Bardziej doświadczona rywalka, która może się pochwalić triumfem w tegorocznym Australian Open, dobrze wówczas returnowała. W 10. gemie jednak znów sama miała kłopoty z utrzymaniem własnego podania. W ostatniej akcji tej odsłony po raz kolejny posłała piłkę poza pole gry.

Polka drugą partię rozpoczęła co prawda nie najlepiej, bo od straty podania, ale nie pozwoliła bardziej doświadczonej i utytułowanej rywalce się rozpędzić. Gdy objęła prowadzenie 2:1, Kenin poprosiła o przerwę medyczną i opuściła na chwilę kort. Świątek spokojnie czekała na jej powrót, a po wznowieniu gry nie oddała Amerykance już ani jednego gema, zdobywając punkty seriami. Tenisistka z USA aż cztery z sześciu wcześniejszych swoich pojedynków rozstrzygnęła w trzech setach, ale w sobotę za sprawą kłopotów zdrowotnych była daleka od tego, aby do niego doprowadzić.

Świątek na koniec posłała kończący forhend, który jest jej popisowym uderzeniem. Następnie zasłoniła usta, jakby nie dowierzając własnemu szczęściu i przykucnęła z wrażenia. Po chwili zaś ruszyła na trybuny, by uściskać członków swojego sztabu szkoleniowego oraz ojca Tomasza i siostrę Agatę, którzy dotarli do Paryża na finał.

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

Z rąk Francuzki Mary Pierce, zwyciężczyni tej imprezy z 2000 roku, Polka odebrała trofeum, a następnie wysłuchała hymnu.

Dotychczas jej najlepszym wynikiem w Wielkim Szlemie była 1/8 finału. Udało jej się dotrzeć do niej w poprzedniej edycji French Open i na początku tego sezonu w Australian Open.

W finale turnieju tej rangi w singlu były też w przeszłości Jadwiga Jędrzejowska i Agnieszka Radwańska, ale żadna z nich nie sięgnęła po tytuł. Pierwsza z wymienionych wystąpiła w meczu o tytuł w Paryżu w 1939 roku.

W finale French Open z Polaków wystąpili też: w deblu Wojciech Fibak (1977), a w mikście Klaudia Jans-Ignacik (2012) i Marcin Matkowski (2015). Żadne z nich nie wygrało.

Świątek jest pierwszą od 13 lat singlistką, której udało się zwyciężyć w tej imprezie bez straty seta. W 2007 roku zrobiła to Belgijka Justine Henin. Polka jest też najmłodszą triumfatorką zmagań na kortach im. Rolanda Garrosa od 1992 roku, kiedy po tytuł sięgnęła Amerykanka Monica Seles.

Z Kenin zmierzyła się w sobotę po raz pierwszy w karierze jako seniorka. Cztery lata temu zaś rywalizowały w trzeciej rundzie juniorskiej zmagań w Paryżu. Wówczas również górą była ona.

Podopieczna Sierzputowskiego przystąpiła teraz do turnieju jako 54. rakieta świata. W poniedziałek zadebiutuje w czołowej "20" listy WTA - będzie sklasyfikowana na 17. pozycji. Odniesienie życiowego sukcesu zaowocuje także sporym zarobkiem. Za zwycięstwo w singlu otrzyma premię w wysokości 1,6 mln euro. Za dotarcie do półfinału debla z kolei dostanie do podziału z partnerującą jej Amerykanką Nicole Melichar 110,6 tys. Przed French Open zarobiła na korcie 1,1 mln USD.