Świątek w efektownym stylu przeszła drogę po zwycięstwo w Adelajdzie - nie straciła przy tym ani jednego seta. Jej spotkanie półfinałowe trwało godzinę i 20 minut, czyli dwa razy krócej niż to z udziałem Bencic. Dodatkowo Szwajcarka rozgrywała swój piątkowy pojedynek kilka godzin później i kolejnego dnia wyraźnie widać było różnicę w dyspozycji jej i Polki.
Podopieczna trenera Piotra Sierzputowskiego od początku grała bardzo pewnie. W swoich gemach serwisowych tylko raz przez cały mecz straciła więcej niż jeden punkt. Starsza o cztery lata Bencic tylko na początku była w stanie prowadzić z przeciwniczką w miarę wyrównaną walkę. W pierwszej partii starała się ryzykować przy własnym podaniu i co prawda miała dzięki temu cztery asy, ale przyniosło jej to też aż sześć podwójnych błędów. Od stanu 2:2 kolejne gemy zapisywała na swoim koncie już tylko Polka. W końcówce Helwetka długo się broniła przed kolejnym "breakiem", ale bezskutecznie.
Druga odsłona wyglądała podobnie, choć tym razem Świątek odskoczyła jeszcze szybciej, bo od wyniku 1:1 przeszła do 4:1. W pełni kontrolowała przebieg rywalizacji, ku uciesze dość licznie zgromadzonej na trybunach Polonii. W tym secie nastolatka również zanotowała dwa przełamania i wykorzystała drugą piłkę meczową. W ostatniej akcji pomyłkę zaliczyła Bencic, był to jej 16. niewymuszony błąd w tym pojedynku. Świątek miała ich o 10 mniej, a do tego dodała 22 uderzenia wygrywające. Jej rywalka, której trenerem jest ojciec Ivan, w trwającym 66 minut pojedynku zanotowała dziewięć winnerów.
Sklasyfikowana na 18. pozycji w światowym rankingu tenisistka z Raszyna i 12. w tym zestawieniu Szwajcarka (rok temu była czwarta) po raz pierwszy zmierzyły się w oficjalnym pojedynku.
Polka w finale zmagań WTA wystąpiła po raz drugi - w 2019 roku w Lugano musiała uznać wyższość Słowenki Polony Hercog. Bencic pod tym względem jest bardziej doświadczona i utytułowana. W decydującym spotkaniu turnieju tej rangi zagrała po raz 11., a na koncie ma cztery sukcesy. Mająca słowackie korzenie zawodniczka, która w przeszłości zmagała się z przewlekłymi kłopotami zdrowotnymi, jednak wciąż czeka na pierwsze wielkoszlemowe zwycięstwo. Polka odniosła je w październiku ubiegłego roku na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa w Paryżu.
Impreza w Adelajdzie (pula nagród 535,5 tys. dol.) toczyła się na twardej nawierzchni. Za triumf Świątek otrzyma czek na 68 570 dolarów. W poniedziałek zaś awansuje na 15., najwyższe miejsce w karierze w światowym rankingu.
W sobotę została trzecią Polką, która wygrała turniej WTA w singlu. Agnieszka Radwańska triumfowała w takich turniejach 20 razy, a Magda Linette dwukrotnie.
Pierwotnie po starcie w Adelajdzie miała wystąpić w przyszłotygodniowej imprezie w Dausze. Ze względu na udany występ w Australii w najbliższych dniach będzie odpoczywać, a do rywalizacji wrócić ma rozpoczynającymi się 8 marca zawodami w Dubaju.
Wynik finału:
Iga Świątek (Polska, 5) - Belinda Bencic (Szwajcaria, 2) 6:2, 6:2.