Morrison poinformował, że niezaszczepieni sportowcy będą mogli przyjechać do Australii pod warunkiem, że przejdą dwutygodniową kwarantannę. Musiałby jednak o to wystąpić premier stanu Wiktoria, który nie widzi takiej możliwości.
W imieniu każdego zaszczepionego mieszkańca stanu Wiktoria zapewniam, że mój rząd nie będzie ubiegał się o zwolnienie z tego obowiązku tenisistów. Nie będę wymagał, aby ludzie siedzący na trybunach, ludzie pracujący przy imprezie byli zaszczepieni, podczas gdy gracze nie są – podkreślił Andrews.
Jeśli nie złożymy wniosku o zwolnienie z obowiązku szczepienia, to takie zwolnienie nie zostanie przyznane, a to właściwie zamyka całą sprawę - dodał.
Andrews od dawna opowiadał się za obowiązkowym szczepieniem graczy. Pewne rozbieżności panują natomiast w rządzie Australii. O ile premier kraju właśnie dopuścił możliwość jedynie kwarantanny, to minister ds. imigracji Alex Hawke w zeszłym tygodniu zapewniał, że tenisiści i inni sportowcy będą musieli zostać podwójnie zaszczepieni, aby wjechać do kraju.
Według amerykańskiej prasy cały czas trwają zakulisowe negocjacje organizatorów Australian Open z władzami. Zdecydowane oświadczenie Andrewsa może jednak świadczyć o tym, że trudno będzie o kompromis w tej sprawie.
Wiktoria jest najbardziej dotkniętym przez pandemię stanem Australii, a jej stolica Melbourne przeszła już sześć lockdownów. Nieszczepieni dorośli nadal mają zakaz wstępu do pubów, restauracji i na wydarzenia sportowe.
Według danych ATP i WTA ok. 60-70 procent tenisistów jest zaszczepionych. Jednak niektórzy czołowi gracze, w tym broniący tytułu Novak Djokovic, odmówili ujawnienia takiej informacji. Serb miał w Melbourne walczyć o 21. wielkoszlemowy tytuł, ale niedawno przyznał, że może nie zagrać w przyszłorocznym Australian Open.