Debiutująca w zmaganiach tej rangi Świątek jest najmłodszą uczestniczką jubileuszowej, 50. edycji mastersa, a jednocześnie pierwszą w historii zawodniczką z obsady, która urodziła się w XXI wieku.

20-letnia obecnie tenisistka z Raszyna zwróciła na siebie uwagę całego tenisowego świata, gdy jesienią poprzedniego roku sensacyjnie zwyciężyła we French Open - był to pierwszy polski triumf wielkoszlemowy w singlu. Zimą powtarzała, że jej głównym celem będzie teraz regularność i udało jej się to zrealizować. Wygrała dwa turnieje WTA - w lutym na kortach twardych w Adelajdzie, a w maju na ziemnej nawierzchni w Rzymie i jako jedyna zawodniczka w tourze dotarła do 1/8 finału w każdej z czterech tegorocznych odsłon Wielkiego Szlema. Po awansie do półfinału wrześniowej imprezy WTA w Ostrawie awansowała na najwyższe w karierze czwarte miejsce w światowym rankingu, a obecnie jest dziewiąta.

Reklama

Świątek ze swoim sztabem wybrała nieco ryzykowną taktykę w kontekście walki o udział w WTA Finals. Po odpadnięciu w 1/8 finału zmagań w Indian Wells w pierwszej połowie października została trenować w USA, podczas gdy pozostałe zawodniczki walczące jeszcze o prawo gry w Guadalajarze przeniosły się do Europy, gdzie zbierały punkty do rankingu w kolejnych startach. Polka obserwowała sytuację i w razie konieczności rozważała zgłoszenie się na ostatnią chwilę do jednego z turniejów, ale nie było takiej potrzeby. Przepustkę do mastersa podopiecznej Piotra Sierzputowskiego zagwarantowało w drugiej połowie października wycofanie się liderki światowego rankingu Ashleigh Barty, która jako pierwsza wywalczyła awans.

Australijka miała teraz bronić tytułu. Triumfowała co prawda dwa lata temu, gdy w roli gospodarza zadebiutowało Shenzhen, ale kolejna edycja nie doszła do skutku ze względu na sytuację zdrowotną na świecie. W tym sezonie - z tego samego powodu - turniej został przeniesiony jednorazowo z Chin do Meksyku. Barty ostatnio zaprezentowała się we wrześniu w US Open, a po powrocie do ojczyzny przeszła dwutygodniową kwarantannę. Z WTA Finals zrezygnowała, by lepiej przygotować się do kolejnego sezonu.

Reklama

Wobec decyzji tenisistki z antypodów prawo udziału w imprezie w Guadalajarze zyskało osiem znajdujących się za nią zawodniczek z listy "Race to the WTA Finals", a z "jedynką" będzie rozstawiona Białorusinka Aryna Sabalenka. Wiceliderka światowego rankingu będzie jedną z przeciwniczek Świątek (5.) w fazie grupowej. Pozostałe to Greczynka Maria Sakkari (4.) i Hiszpanka Paula Badosa (7.). Drugą grupę tworzą: Czeszki Barbora Krejcikova (2.) i Karolina Pliskova (3.), Hiszpanka Garbine Muguruza (6.) i imponująca formą w drugiej części sezonu Estonka Anett Kontaveit (8.). Na razie podano tylko środowy plan gier i wiadomo, że Polka rozpocznie rywalizację dzień później.

Z Sabalenką Świątek jeszcze nigdy się nie zmierzyła, ale Sakkari i Badosie będzie miała szansę zrewanżować za tegoroczne porażki. Pierwsza w historii Greczynka w obsadzie mastersa pokonała ją w ćwierćfinale French Open i w półfinale w Ostrawie. Hiszpanka z kolei odprawiła Świątek w 1/16 finału olimpijskich zmagań w Tokio, co zawodniczka z Raszyna bardzo przeżyła.

Tak naprawdę nie ma znaczenia, z kim będę grała. Już sama obecność tutaj to wspaniałe doświadczenie. To mój pierwszy udział w mastersie, więc z pewnością będę mogła zagrać bez wielkich oczekiwań. Każda przeciwniczka tutaj jest wymagająca. Wiem, że z niektórymi dziewczynami z grupy mam niekorzystny bilans, ale to będzie dla mnie szansa, by to zmienić - zaznaczyła Polka.

Nie jest ona odosobnionym przypadkiem jako debiutantka - aż sześć z ośmiu zawodniczek po raz pierwszy znalazło się w obsadzie tej imprezy w singlu. Pliskova zagra w niej po raz piąty, a Muguruza po raz czwarty - żadna z nich jej jeszcze nie wygrała.

Radwańska po raz ostatni brała udział w mastersie w 2016 roku, a 12 miesięcy wcześniej zanotowała w nim historyczny triumf. Wówczas rywalizacja ośmiu najlepszych zawodniczek sezonu toczyła się w Singapurze i tak było do 2018 roku.

Zmagania na kortach twardych w Meksyku toczyć się będą o cenne rankingowe punkty, ale i sowite premie finansowe. W puli nagród jest 5 milionów dolarów.

Rywalizacja tradycyjnie odbywa się na pierwszym etapie w dwóch grupach, w których tenisistki walczą systemem "każda z każdą". Do półfinałów awansują po dwie najlepsze z każdej grupy i wówczas stoczą pojedynki o udział w zaplanowanym na 17 listopada finale.

W Guadalajarze obok singlistek wystąpi także osiem czołowych debli tego sezonu. Jako jedyna w tym roku w obu konkurencjach wystąpi Krejcikova. Poprzedni podwójny start w kobiecym mastersie miał miejsce pięć lat temu za sprawą wspomnianej wcześniej Pliskovej.

Ten rok jest historyczny dla polskiego tenisa ze względu na te prestiżowe imprezy zarówno w wydaniu kobiecym, jak i męskim. Po raz pierwszy w jednym sezonie w obsadzie obu są bowiem krajowi singliści. W rozpoczynającym się w niedzielę ATP Finals w Turynie wystąpi Hubert Hurkacz.