Polki po raz pierwszy wystąpią w finałowym turnieju w nowej formule rozgrywek, po ostatniej reformie rywalizacji o Fed Cup, wprowadzonej w 2020 roku. Podopieczne kapitana Dawida Celta wywalczyły awans w kwietniu, dzięki wygranej w Radomiu z Rumunią 4:0. Dwa punkty zdobyła liderka światowego rankingu Iga Świątek, jeden Magda Linette, a końcowy wynik ustaliły w deblu Magdalena Fręch i Alicja Rosolska.

Reklama

Tym razem Świątek zabraknie, bo jeszcze w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu europejskiego rywalizowała w USA w turnieju WTA Finals dla ośmiu najlepszych zawodniczek sezonu. Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego już wcześniej ogłosiła, że nie będzie w stanie połączyć rywalizacji w obu tych imprezach.

Do Glasgow Celt zabrał Linette, Fręch, Rosolską, Katarzynę Kawę i Martynę Kubkę.

Grupa jest bardzo trudna, niestety nie mieliśmy szczęścia w losowaniu. Natomiast postaramy się z całej siły uderzyć z pozycji underdoga, czyli tej ekipy, która nie jest na pewno faworytem. Postaramy się przygotować do tych spotkań jak najlepiej i grając z większą swobodą i luzem, pokazać wszystko co najlepsze. Zobaczymy dokąd nas to zaprowadzi, ale będziemy się na pewno starali sprawić niespodziankę" - powiedział Celt.

Jego podopieczne rywalizację rozpoczną w środę od meczu z Amerykankami, które teoretycznie dysponują najmocniejszym składem w stawce. Znalazły się w nim trzecia rakieta świata Jessica Pegula, czwarta na liście WTA Coco Gauff oraz finalistka tegorocznego Australian Open Danielle Collins (14.).

Na pewno skład Amerykanek jest bardzo mocny, ale nie warto się w jakikolwiek sposób nastawiać przed pierwszym spotkaniem. Po prostu wyjdziemy na kort i spróbujemy zagrać jak najlepiej i wygrać. Wiele razy mecze w Pucharze Federacji pokazywały, że w drużynowej rywalizacji dzieją się różne rzeczy. To są trochę inne mecze, trochę inne warunki, zupełnie różne dodatkowe emocje, a każda będzie miała tak naprawdę kawał serducha dla tej drużyny i to też trochę może zmienić rozwój wydarzeń - podkreśliła Linette.

Reklama

Z Czeszkami Polki zagrają w czwartek. O ich sile stanowią Barbora Krejcikova (21.), Karolina Pliskova (32.) oraz Katerina Siniakova (47.). W dodatku Krejcikova i Siniakova tworzą doskonałą parę deblową. W tym sezonie wygrały trzy imprezy wielkoszlemowe - Australian Open, Wimbledon i US Open.

Grupę A tworzą: Szwajcaria, Kanada i Włochy, B: Australia, Słowacja i Belgia, a C: Hiszpania, Kazachstan i startująca dzięki "dzikiej karcie" Wielka Brytania.

Do półfinałów awansują zwycięzcy grup. W nich najlepszy zespół "polskiej grupy" zagra ze zwycięzcą grupy A, a triumfator grupy B zmierzy się z najlepszym w grupie C.

Poszczególne spotkania będą się składać z dwóch meczów singlowych i jednego deblowego.

Nazwa rozgrywek, znanych wcześniej jako Fed Cup, została zmieniona na Billie Jean King Cup w 2020 roku, żeby uhonorować Amerykankę, 12-krotną triumfatorkę imprez wielkoszlemowych, która była w zwycięskiej ekipie USA w pierwszej edycji drużynowych zmagań w 1963 roku.

W listopadzie ubiegłego roku turniej finałowy w Pradze wygrały Rosjanki. Tytułu nie będą jednak bronić, bo z powodu rosyjskiej napaści militarnej na Ukrainę zostały wykluczone z rywalizacji.

Grupy turnieju finałowego BJKC 2022: A: Szwajcaria, Kanada, Włochy B: Australia, Słowacja, Belgia C: Hiszpania, Kazachstan, Wielka Brytania D: Czechy, USA, Polska