Turniej na Bali zakończył w kobiecym tenisie sezon 2009. Debiutująca w tym roku impreza z pulą nagród 600 tysięcy dolarów pomyślana jest rywalizacja bezpośredniego zaplecza czołówki. Prawo do startu tam ma 12 najwyżej notowanych tenisistek sezonu, które mają na koncie przynajmniej jeden wygrany turniej. Gwiazdy z pierwszej dziesiątki nawet o Bali nie myślały. One miały swoje mistrzostwa WTA w Dausze, gdzie pośród plagi kreczy gra toczyła się o znacznie większe pieniądze – w sumie 4,5 miliona dolarów.
Ktoś złośliwy powiedziałby, że na Bali tradycji stało się zadość – najwyżej rozstawiona Francuzka Marion Bartoli nie była w stanie dokończyć meczu finałowego przez... kontuzję lewego mięśnia czwórgłowego. Zeszła z kortu we łzach po dramatycznie przegranym I secie 5:7 ( zrobiła podwójny błąd przy piłce setowej, wcześniej sama zepsuła setbola na 6:3). Tytuł zdobyła jej rodaczka Aravene Rezai, która dzięki temu awansuje do czołowej trzydziestki. Zwycięstwo Bartoli dałoby jej miejsce w dziesiątce – zastąpiłaby tam Agnieszkę Radwańską. Przynajmniej do stycznia przyszłego roku Polka zachowa jeddna pozycję 10. rakiety świata.