- Zaproszenie na ten mecz to forma podziękowania za wszystko, co Andrzej zrobił dla polskiego boksu - mówi Mieczysław Gołąb, prezes Concordii Knurów i przewodniczący wydziału ds. marketingu i promocji Polskiego Związku Bokserskiego oraz pomysłodawca dwumeczu.

Reklama

Tak naprawdę uprzejmość zostanie jednak odwzajemniona. Gołota - choć oficjalnie ma być tylko gościem honorowym i sekundantem Amerykanów w kilku walkach - będzie największym magnesem dla kibiców i mediów. Mimo niskiej rangi sportowej, impreza wzbudziła zainteresowanie ogólnopolskiej telewizji. - Mamy obietnicę z Polsatu, że zostanie przeprowadzona 30-minutowa relacja z pierwszego meczu w Knurowie, rozmawiamy też w sprawie drugiego - zdradza Gołąb, który przyznaje, że bez przyjazdu Gołoty trudno byłoby liczyć na miejsce w czasie antenowym.

Dwumecz o szumnej nazwie Polska - USA jest w rzeczywistości konfrontacją amatorskich bokserów ze stajni ostatniego trenera Gołoty Sama Colony’ego i obiecujących pięściarzy z polskiej kadry prowadzonej przez trenera Stanisława Łakomca. - To nie będą czołowe kadry obydwu krajów. Po prostu walczą Polacy z Amerykanami, stąd nazwa - przyznaje Gołąb.

Impreza ma za zadanie pomóc w promocji mocno podupadłego polskiego boksu amatorskiego. - Z racji funkcji, jaką pełnię w PZB, byłem u Colony’ego i umówiliśmy się, że zrobimy taki mecz. Z kolei Andrzej, kiedy usłyszał o naszym pomyśle, sam zaproponował, że chętnie przyjedzie. Zwłaszcza że po operacji ręki nie może jechać na narty, a w Knurowie jeszcze nie był - wyjaśnia Gołąb.

Budżet imprezy wynosi 100 tys. zł. - W tej kwocie mieści się koszt przelotu Andrzeja Gołoty, wycieczki dla Amerykanów do Wieliczki, Krakowa i Oświęcimia. Trzeba też zapłacić coś bokserom - zdradza organizator dwumeczu.

Jak się dowiedzieliśmy, bokserzy otrzymają tysiąc złotych brutto za zwycięstwo, 750 za remis i 500 za porażkę. Organizatorzy spodziewają się, że zarówno 16 stycznia w Knurowie, jak i trzy dni później w Gliwicach będzie komplet 850 widzów.