"Przegląd Sportowy" przedstawia drużynę trenera Lina Cervara.

W Austrii Chorwaci tylko raz zremisowali - z Islandią. Mimo kontuzji Tonciego Valcicia i Blazenko Lackovicia, więc całej lewej strony rozgrywania. Po spotkaniu z gospodarzami (26:23) Cervar niespodziewanie złożył oświadczenie, że kończy pracę z reprezentacją po ME. Padły ostre słowa o zawiści, nietolerancji, niezrozumieniu, wszystko na bazie konfliktu starzy - młodzi. Trener widzi potrzebę zmian, wprowadzania nowych rozwiązań, lecz napotyka na opór starszyzny. Uważa też, że zespół spisuje się dobrze, choć chorwackie media biją w drużynę jak w bęben, Prezes federacji Sandi Sola poparł szkoleniowca i chciałby, żeby Cervar pracował do igrzysk w Londynie.

Reklama

Na pewno chorwaccy piłkarze ręczni do końca ME będą grać prowadzeni przez Cervara. Kłótnie w reprezentacji nie ustaną, ale to nie znaczy, że biało-czerwonym będzie łatwiej.

Nie jest to ulubiony rywal Polaków. Dwa lata temu w Norwegii z podopiecznymi Bogdana Wenty Balić wygrał niemal w pojedynkę. Kombinowana strefa rywali 3-2-1, dobre skrzydła z Ivanem Cupiciem, także świetnym egzekutorem karnych, bramkarz Mirko Alilović, procentowo (36) niewiele gorszy od Sławomira Szmala (39%) - to atuty przeciwko Polakom.

A przecież nie padło jeszcze słowo o innych asach: obrotowym i świetnym defensorze Igorze Vorim czy młodym Domagoju Duvnjaku, kolegach z Hamburga braci Lijewskich. Chorwaci zdobywają mało bramek, grają za to dobrze w obronie. Ich kłopot to występowanie podstawową siódemką przez większość meczu.

>>> Czytaj także: ME w ręcznej: Pierze majtki, czyści piłki - dziewczyna od wszystkiego

p