W ciągu kilku dni pięściarze spotkali się aż trzykrotnie: w ubiegłym tygodniu - w Niemczech, m.in. przy okazji meczu piłkarskiego Pucharu Niemiec Schalke 04 Gelsenkirchen - Bayern Monachium, a we wtorek - w Warszawie. W grze na słowa Sosnowski wcale nie ustępuje ukraińskiemu rutyniarzowi, mimo że ma skromniejsze i dokonania sportowe (wywalczył mistrzostwo Europy), i warunki fizyczne (mierzy 190 cm, zaś Kliczko 200 cm). Obaj darzą się szacunkiem i respektem.
"Nie pojadę za dwa miesiące do Niemiec tylko po to, żeby przetrwać i wziąć wypłatę (ok. miliona dolarów - PAP). Chcę godnie reprezentować Polskę i zostać mistrzem świata. Stać mnie na to, chociaż na papierze fachowcy dają mi niewielkie szanse. Podjąłem ryzyko, bowiem jestem wojownikiem. Wiem, że Witalij ma twardą szczękę, ale może go zaskoczę i znajdzie się na deskach" - powiedział Sosnowski na konferencji prasowej.
Polski "Smok", mimo swej dość potężnej postury, przy Kliczce wygląda jak uczeń podstawówki przy koledze z gimnazjum.
"W boksie nie wystarczy tylko siła, bardzo ważna jest taktyka. Swoją szansę upatruję w szybkości, ruchliwości, agresywności. Przed walką notowania wynoszą 50-50, a dopiero po pierwszym gongu słupek z procentami pójdzie u jednego w górę, zaś u drugiego - w dół" - zaznaczył Sosnowski.
W światowym pięściarstwie zawodowym nazwisko Sosnowskiego jest mało znane, mimo że ma pas mistrza Starego Kontynentu. Stąd zdziwienie wśród licznej rzeszy bokserskich ekspertów z powodu wyboru właśnie Polaka na najbliższego rywala Kliczki.
"Miałem rywalizować z mistrzem olimpijskim Brytyjczykiem Audleyem Harrisonem w obronie pasa czempiona Europy, a tymczasem dostałem taką nieoczekiwaną propozycję od Witalija. Aż mnie ciarki przeszły. Dopiero po jakimś czasie doszło do mnie z kim stanę oko w oko" - przyznał 31-letni zawodnik z Warszawy.
Albert Sosnowski nie chce mówić o sobie: "najlepszy polski bokser wagi ciężkiej", mając na uwadze dwa nazwiska: Andrzeja Gołoty i Tomasza Adamka. "Powiem tak dopiero, gdy zdobędę mistrzostwo świata WBC" - odparł.
Do stolicy przyjechał ledwie na kilkanaście godzin ze zgrupowania w Zakopanem. "Konferencja prasowa nie jest nam na rękę, pociąg czeka..." - mówił pochodzący z Archangielska trener Fiodor Łapin, który szykuje nie tylko Sosnowskiego do walki z Kliczką, ale i swego "stałego" podopiecznego - Krzysztofa "Diablo" Włodarczyka do starcia z Włochem Giaccobe Fragomenim o pas WBC w kat. junior ciężkiej.