Ivanovic wciąż nie może odnaleźć wysokiej formy, jaka pozwoliła jej w 2008 roku triumfować w wielkoszlemowym Roland Garros. Obecnie jest na 57. miejscu.

Bilans dotychczasowych pięciu pojedynków tych zawodniczek jest korzystny dla Serbki 3:2.

"Nie bardzo lubię grać w Stuttgarcie, ale trudno tam nie pojechać. Niby są to korty ziemne, ale bardzo specyficzne. Tak naprawdę to jest beton posypany dziwnym pyłem, który tylko przypomina mączkę. Ciężko się tam gra, a prawdziwa gra na ziemi zacznie się dopiero w następnym tygodniu w Rzymie" - powiedziała Radwańska.

"Mimo, że turniej w Stuttgarcie ma niższą rangę niż kiedyś, to gra tam cała światowa czołówka. +Cut off+ głównej drabinki był około 30. miejsca w rankingu. To znaczy, że tam nie ma tylko dwóch czy trzech zawodniczek z czołowej 30-tki, bo tylko dwie najwyżej rozstawione mają w pierwszej rundzie +wolny los+" - dodała krakowianka.

Reklama

Radwańska w ten weekend wystąpiła w Sopocie w reprezentacji Polski, która przegrała z Hiszpanią spotkanie play off o utrzymanie w Grupie Światowej II rozgrywek o Fed Cup. W poniedziałek poleci do Stuttgartu, więc prawdopodobnie pierwszy mecz rozegra dopiero we wtorek.

"Dyrektorzy turniejów wiedzą gdzie grają poszczególne zawodniczki w Fed Cupie, więc na pewno nie wyznaczą mojego meczu na jutro. Wolę jednak nie prosić, żeby przesunęli go na środę czy wtorek wieczór, bo wtedy mogłoby się okazać, że będę musiała wyjść na kort jutro o dziesiątej rano" - powiedziała Radwańska w Sopocie.

"Z innymi dziewczynami zawsze się śmiejemy w szatni, że jak się o to prosi, to najczęściej później jest dokładnie na odwrót, niż chcemy. Lepiej więc nie prosić o nic, to może nie zauważą i będę na przykład grała dopiero wieczorem w środę" - dodała ze śmiechem.