Natomiast w 24 minucie nie było już żadnych wątpliwości. W zamieszaniu podbramkowym najlepszym refleksem wykazał się Hernan Crespo i z paru metrów wpakował piłkę do bramki.

W 35 minucie piłkarze z Afryki mieli najlepszą okazję do strzelenia gola. Abdul Kader Keita główkował z pięciu metrów, ale genialną interwencją popisał się Roberto Abbondanzieri ratując drużynę przed utratą gola.

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Trzy minuty później idealne prostopadłe podanie otrzymał Javier Saviola. W sytuacji sam na sam nie dał najmniejszych szans bramkarzowi i podwyższył na 2:0.

Na drugą połowę piłkarze Argentyny wyszli przede wszystkim z zamiarem obrony prowadzenia. Mecz się wyrównał - obydwie drużyny stwarzały sobie sytuacje do strzelenia gola. Najlepszą miał w 70 Didier Drogba. Minął trzech obrońców niczym slalomowe tyczki, ale jego strzał udało się zablokować Argentyńczykom.

To był sygnał dla Afrykanów do ataku. Z każdą minutą ich przewaga rosła. Wreszcie udało się - w 81 minucie Drogba wykorzystał zamieszanie podbramkowe i z 10 metrów strzelił kontaktowego gola.

W 85 minucie mogło być po meczu. Po strzale Riquelme bramkarz odbił piłkę przed siebie, dopadł do niej Gonzalez, ale był na spalonym i gol nie został uznany.

Do końca meczu pozostało kilka minut, które ambitne "słonie" próbowały wykorzystać. Sama ambicja jednak nie wystarczyła. Defensywa Argentyny drugi raz nie dała się pokonać.

Grupę C słusznie nazwano grupą świerci. Mecz Wybrzeża Kości Słoniowej z Argentyną pokazał, że każdy może tu wygrać z każdym. Dzisiejszy mecz oglądał Diego Armando Maradona. Kiedyś prowadzona przez niego Argentyna przegrała na inaugurację z Kamerunem. Tym razem jednak nie doszło do sensacji.

Składy:

Argentyna: Abbondanzieri - Ayala, Burdisso, Heinze, Sorin, Mascherano, Cambiasso, Riquelme, Rodriguez, Saviola, Crespo.

Wybrzeże Kości Słoniowej: Tizie - Eboue, Toure, Meite, Boka, Keita, Zokora, Toure, Akale, Kalou, Drogba.