Rok temu była nagroda za nagrodą. Teraz o panu cicho sza.
Właśnie pakuję się i wracam na Teneryfę. Mam nadzieję, że po tym powrocie wszystko zacznie się w końcu układać. Ostatnie trzy miesiące to był koszmar. Nie mogłem wyleczyć kontuzji mięśnia przywodziciela. Właściwie dopiero teraz jestem zdrowy. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Trenerzy i kibice nie stracili do ciebie cierpliwości? Ostatnio przeważnie leczył się pan.
Nie. Trener Juan Casuco powiedział mi niedawno: Tomek spokojnie wylecz się. Chcę, byś był kręgosłupem w mojej drużynie. Wiem, na co cię stać. W klubie jest więc ok, ale dziennikarze, owszem, marudzili. Szczerze powiedziawszy w Hiszpanii nabrałem szacunku do polskich dziennikarzy i sędziów. Polacy znacznie lepiej wykonują swoją pracę, chociaż jest w Polsce gazeta, która od trzech lat nie zamieniła ze mną słowa, a publikuje moje wypowiedzi.

Frankowski, Szymkowiak, Żurawski. Byli piłkarze wielkiej Wisły są w tarapatach. Mało grają, mało strzelają.
Nie zawsze jest niedziela. Maciek Żurawski nie musi chyba narzekać. Może nie gra regularnie, ale występuje w wielkim klubie, gra w Lidze Mistrzów. Zresztą wylansowaliście już nowe gwiazdy. Matusiak, Błaszczykowski. Będzie z nich pożytek, tylko ich nie zagłaszcie.

Czy najskuteczniejszy w naszej lidze Matusiak poradziłby sobie w hiszpańskiej ekstraklasie?
Przede wszystkim nie wydaje mi się, by czołowe kluby z Hiszpanii czy Włoch chciały kupować piłkarza z polskiej ligi. Widziałbym inny scenariusz. Radek przechodzi do przeciętnego klubu na zachodzie, który może być odskocznią do lepszej drużyny. Nie wykluczone, że podobna historia zdarzy się z Pawłem Brożkiem. Podobno chce go Nancy i jeśli mu się tam powiedzie, będzie mógł zaatakować Olympique Lyon. No, ale to daleka droga. Bardzo daleka.

Pańskiemu Tenerife kibicuje Kazik, znany muzyk. Martwi się, że jesteście blisko trzeciej ligi.
Bez przesady. Ta liga jest tak pogmatwana, że na przykład po trzech zwycięstwach z rzędu można nagle oderwać się od dna i znaleźć się blisko szczytu tabeli. A Kazika zapraszam na mecz. O bilety nie musi się martwić.

W Anglii nie strzelił pan żadnego gola, a Grzegorz Rasiak w jednej rundzie zdobył już piętnaście bramek.
Jestem pełen uznania, ale i zaskoczony tą liczbą. Zawsze szanowałem Grześka jako człowieka i piłkarza.

Co ze sportowych wydarzeń w 2006 r. zrobiło na panu największe wrażenie?
Wielki powrót do sportu Otylii Jędrzejczak. Jest to też dla mnie jakiś wzór. Wrócić w pięknym stylu. Choć ona z pewnością miała ciężej, bo przeżyła potworną tragedię.

A o czym chce pan zapomnieć?
O istnieniu czegoś takiego jak przyczep mięśnia przywodziciela. W ostatnich stu dniach przy każdym strzale czy podaniu myślałem tylko o nim. Zaboli czy nie - zastanawiałem się. Po prostu koszmar.