Bez medalu z Barcelony wróci wicemistrz świata z Berlina Szymon Ziółkowski, który zajął piąte miejsce w rzucie młotem. Siódmy był Wojciech Kornatowicz.

Na półfinale swój udział w imprezie zakończyli: na 100 m - Paweł Stempel, Dariusz Kuć i Robert Kubaczyk, na 400 m - Marcin Marciniszyn i Piotr Klimczak oraz Agata Bednarek, a na 400 m przez płotki Marzena Kościelniak. Teraz skupiają się na sztafetach 4x100 i 4x400 m.

Reklama

Anna Jagaciak po bardzo dobrym występie we wtorkowych eliminacjach skoku w dal w środę uzyskała wynik znacznie gorszy (6.36) i zajęła 10. miejsce.

Po zawodach powiedzieli:

Agata Bednarek (AZS Łódź, 400 m): Nie mogę być zadowolona po takim występie. Spodziewałam się czegoś całkowicie innego, zwłaszcza, że formy nie traci się z tygodnia na tydzień. Do sztafety pozostało parę dni i mam nadzieję, że zaprezentuję się znacznie lepiej.

Reklama

Wioletta Potępa (WKS Śląsk Wrocław, rzut dyskiem): Miałam chrapkę na ósemkę, ale na więcej nie liczyłam. Ktoś musiał jednak odpaść. Nie byłam chyba przygotowana na to, by rzucać dzień po dniu.

Paweł Stempel (AZS AWF Biała-Podlaska, 100 m): Bieg poniżej moich oczekiwań. Czułem się jednak znacznie lepiej niż w eliminacjach. Forma nie przychodzi jednak z dnia na dzień i to było wszystko, na co mnie było stać.

Reklama

Dariusz Kuć (AZS AWF Kraków, 100 m): To chyba mój najgorszy bieg w sezonie. Zabrakło mocy. Nie spodziewałem się tak słabego rezultatu. Mam jednak dopiero 24 lata i to na pewno nie jest schyłek mojej kariery. Powalczę jeszcze o powrót do wysokiej formy.

Robert Kubaczyk (AZS Poznań, 100 m): Bieg nieudany. Nogi nie niosły, ale indywidualnie nie można było oczekiwać wyniku. Może za dwa lata się uda. Sztafeta to zupełnie co innego, może tam powalczymy.

Marzena Kościelniak (Olimpia Poznań, 400 m ppł): To już był całkiem inny bieg niż eliminacyjny. Bardziej się stresowałam i dostałam skrajny tor. Nie weszłam do finału, ale jestem zadowolona ze swojego występu w Barcelonie.

Marcin Marciniszyn (WKS Śląsk Wrocław, 400 m): Niedosyt pozostał. Chciałem poprawić rekord życiowy i znowu się nie udało. Teraz czas na sztafetę.

Piotr Klimczak (WKS Śląsk Wrocław, 400 m): Tak mnie nogi bolą, że nie mogę stać. Założeniem było, że trzeba iść bardzo mocno. "Prądu" zabrakło na końcówce, nogi jak z ołowiu. Teraz trzy dni przerwy i myślę, że będzie w sam raz, by się zregenerować na sztafetę i tam pobiec po medal.



Kacper Kozłowski (AZS UWM Olsztyn, 400 m): Byłem zestresowany i zdenerwowany bardziej niż zazwyczaj, ale zaplanowałem sobie, że pójdę mocno od samego początku. Wystarczyło do końca i sam jestem zaskoczony, że aż o 56 setnych sekundy poprawiłem rekord życiowy. Nawet o takim wyniku nie marzyłem. Teraz będę mógł spać spokojnie i pozytywnie myśleć o sztafecie, bo o medal indywidualnie będzie ciężko.

Mateusz Demczyszak (WKS Śląsk Wrocław, 1500 m): Awans do finału to szczyt marzeń. Liczyłem po cichu że tak będzie i wierzyłem, że jest on w zasięgu. Ostatnich stu metrów nawet nie pamiętam.

Anna Jagaciak (Juvenia Puszczykowo, skok w dal): Byłam zdecydowanie bardziej zestresowana niż poprzednio. Już na rozgrzewce miałam problemy z rozbiegiem, a wiatr dodatkowo utrudnił zadanie. Ale i tak jestem zadowolona ze swojego występu.

Wojciech Kondratowicz (Skra Warszawa, rzut młotem): Płakać nie będę, ale szczęśliwy do końca nie jestem. Plan minimum wykonany, bo chciałem być w ósemce i się udało. To mój życiowy sukces, ale można było liczyć na więcej. To dla mnie lekcja dużej imprezy i tak to odbieram. Nie wyszedł żaden rzut. Winy chyba należy szukać wyłącznie w głowie, bo forma jest. Ona nie ucieka przez parę dni.

Szymon Ziółkowski (AZS Poznań, rzut młotem): Patrząc wynikowo był to mój najlepszy występ w tym sezonie. Nie spodziewałem się, że koledzy dzisiaj będą rzucać tak daleko i trzeba będzie 80 m, by sięgnąć po złoto. Tym razem byli lepsi ode mnie, a ja muszę zadowolić się piątym miejscem.