Oleńka wraz z rodzicami mieszka w okolicach Trzciela (woj. lubuskie). Do szkoły ma 11 kilometrów. Kiedy wraca do domu, opiekuje się ciężko chorym ojcem. Mama Izabela pracuje na zmiany jako salowa. Harując po 12 godzin dziennie zarabia niecałe 700 zł, z czego połowę wydaje na lekarstwadla ojca. Jeszcze na poczatku grudnia Ola ze smutkiem patrzyła na Mikołaja, którego namalowała w zeszycie.

Reklama

"W tym roku nie będzie prezentów. Marzę o kolorowej lalce, ale ważniejsz jest zdrowie tatusia" - mówiła ze łzami w oczach dziewczynka.

Nasz artykuł przeczytał także pomocnik młodzieżowej reprezentacji Polski, przebywający na terapii dla uzależnionych. Grosicki przez hazard popadł w ogromne długi, ale w ośrodku odezwały się w nim uczucia. "Wasz tekst strasznie mnie wzruszył. Zdałem sobie sprawę, że kiedy ja przegrywałem w kasynie kilkanaście tysięcy złotych jednej nocy, inni nie mieli nawet na chleb" - mówi poważnym głosem "Groszek". "Dzięki terapii ruszyło mnie sumienie. Chciałem jak najszybciej spotkać się z dziewczynką i zrobić coś dobrego. Serce mi się krajało, kiedy myślałem, jak ciężko im się żyje" -dodaje.

Dwa dni po wyjściu z ośrodka terapii uzależnień skruszony piłkarz pojechał odwiedzić Olę w jej rodzinnej miejscowości. Kiedy okazało się, że Ola zachorowała na zapelenie ucha, odwiedził ją w szpitalu. Dzięki Grosickiemu Ola poczuła się jak najszczęśliwsze dziecko pod słońcem. Dostała od piłkarza wymarzoną lalkę i wielki wór słodyczy. "To najpiękniejsza chwila w mym życiu" - wyszeptała ze łzami w oczach Ola.

Grosicki długo rozmawiał z rodzicami dziewczynki. Już zapowiedział, że w miarę możliwości będzie regularnie pomagał ich rodzinie. "Mam swoje kłopoty, ale będę w miarę możliwości pomagać Oli" - zapewnia piłkarz.