W Pekinie Phelps nie startował na 100 m grzbietem. Postanowił jednak wprowadzić do swojego repertuaru nowy dystans. Uzyskał czas 53,79. Jego rodak popłynął jednak na swoim koronnym dystansie w czasie 53,32.

W Charlotte Phelps wrócił do pływania po igrzyskach i przerwie spowodowanej dyskwalifikacją po ujawnieniu incydentu z marihuaną. Była to jego pierwsza porażka w finale od dokładnie roku - 17 maja 2008 przegrał wyścig na 200 m grzbietem z... Peirsolem. "Aaron to doskonały zawodnik. On zawsze walczy o zwycięstwo i dlatego lubię z nim rywalizować" - ocenił po wyścigu 23-letni Phelps.

Reklama

Amerykanin nie zapowiedział jeszcze oficjalnie w jakich konkurencjach wystąpi w igrzyskach olimpijskich w Londynie w 2012 roku, ale wśród nich znajdzie się najprawdopodobniej 100 m grzbietem. Peirsol podkreśla jednak, że nie zrezygnuje z walki o trzecie złoto.

"Jestem pewien, że Micheal ma tego świadomość - nie jestem gotowy do rezygnacji z korony. Phelps nie lubi przegrywać, ale ja także. Chętnie podjąłem się tego wyzwania" - powiedział Piersol. W sobotę Phelps zakwalifikował się także do finału na 50 m stylem dowolnym (z ósmym czasem). Zrezygnował jednak ze startu, by skupić się na rywalizacji z Peirsolem. W finale wygrał rekordzista świata Francuz Fred Bousquet (21,33).

Rąk nad porażką nie załamuje trener Phelpsa Bob Bowman. Jak wyjaśnił jego podopieczny lepiej zapamiętuje przegrane wyścigi. "Teraz kiedy mu powiem, że trzeba popracować nad nogami, by lepiej pływał na 100 m grzbietem, ćwiczenia wykona chętniej" - powiedział Bowman.