"Muszę wrócić do poziomu, który prezentowałem w sezonach 2006 i 2007. Podczas testów jeździłem równie dobrze jak Robert, jeśli nie lepiej. Mój cel jest jasny: chcę wrócić na pozycję lidera teamu" - przyznał niedawno w rozmowie z niemieckim "Handelsblatt" 32-letni Heidfeld.

Trudno się z nim nie zgodzić. Tym bardziej jeśli prześledzimy wyniki przedsezonowych startów Niemca. Na torach w Bahrajnie oraz hiszpańskich Jerez i Barcelonie "Szybki Nick" był na każdym okrążeniu średnio o sekundę lepszy od Kubicy. W Formule 1 taka różnica to przepaść. Skąd się ona wzięła? Po pierwsze: Heidfeld zimą popracował nad swoją i tak już szczupłą sylwetką i schudł dwa kilogramy (co przy jego 167 centymetrach wzrostu daje mu ogromną przewagę w wyważeniu i dynamice bolidu).

Po drugie: BMW zamierza bardzo często korzystać w tym sezonie z wyprodukowanego we własnych fabrykach tzw. KERS. System odzyskiwania energii kinetycznej wytwarzanej podczas hamowania i natychmiastowo zamienianej na dodatkowy napęd waży około 30 kilogramów. Dla ciężkiego i wysokiego Kubicy to stanowczo za dużo. "Mam nadzieję, że zrzucanie wagi opłaci się i przełoży na lepsze wyniki. Odchudzanie wcale nie jest śmieszne. Już straciłem dwa kilogramy, jestem znacznie lżejszy niż reszta zawodników" - chwali się Heidfeld.

Przymusowa dieta Niemca może oznaczać, że szefowie BMW, na czele z doktorem Mario Theissenem, już zdecydowali, że w większości Grand Prix bolid Heidfelda będzie wyposażony w KERS. Dzięki tej nowince technologicznej Niemiec będzie rozwijał większe prędkości na prostych i długich zakrętach. Krótko mówiąc, będzie częściej i skuteczniej wyprzedzał - manewr, który w zeszłym sezonie kiepsko mu wychodził.





Reklama

Dwanaście miesięcy temu sytuacja wyglądała zgoła inaczej. Kubica był szybszy w testach od kierowcy z Moenchengladbach (średnio o pół sekundy). W kwalifikacjach i wyścigach krakowianin przerastał Niemca o klasę - miał więcej miejsc na podium (siedem przy czterech Heidfelda), wywalczył jedno pole position (Niemiec żadnego) i wreszcie odniósł pierwszy, historyczny triumf dla BMW Sauber w F1 - był najlepszy podczas Grand Prix Kanady.

Problem w tym, że latem ubiegłego roku niemiecko-szwajcarski team zaczął przygotowywać i testować bolid na sezon 2009. Wsparcie dla walczącego o podium w klasyfikacji generalnej mistrzostw Kubicy zmalało do zera. "Strasznie zdziwiło mnie zachowanie Mario Theissena i całego teamu podczas ostatniego Grand Prix w Brazylii. Polak walczy o trzecie miejsce w generalce, a oni to olewają, twierdząc, że nie ma różnicy, czy będą mieli trzeciego, czy czwartego kierowcę na świecie. Brak mi słów" - mówił w poniedziałek na naszych łamach Jean Alesi, był kierowca Ferrari, legenda F1.

Eksperci i kibice Kubicy od dawna podejrzewają, że BMW faworyzuje swojego rodaka, który na dodatek niedawno uroczyście obniżył swoje roczne zarobki (z 10 mln dol. do niecałych 8). "Może szefowie Saubera chcą zniechęcić Kubicę i niejako zmusić go, żeby odszedł - na przykład do Ferrari. Polaka mógłby wtedy zastąpić Sebastian Vettel, wielki talent i nadzieja wśród niemieckich kierowców. Takie rozwiązanie byłoby dla nich idealne" - mówi DZIENNIKOWI Andrea Cremonesi, ekspert od F1 i dziennikarz "La Gazzetta dello Sport". A jakie byłoby idealne rozwiązanie dla Kubicy? Odpowiedź dostaniemy najpóźniej 1 listopada po ostatnim GP w Abu Zabi. Wtedy Polakowi wygaśnie z BMW roczny kontrakt.