Kierownictwo BMW zdecydowało się nie oddawać samochodu Kubicy na złom, lecz przetransportować go do Europy, do fabryki zespołu w Hinwil. Tam inżynierowie dokładnie oglądają każdy element, analizują uszkodzenia, sprawdzają, gdzie i jak działały największe siły i wprowadzają wszystkie dane do potężnego komputera.
Wyniki mają w przyszłości pomóc w zbudowaniu jeszcze bezpieczniejszego pojazdu. "W ten sposób otrzymamy kompletny obraz wypadku. Dane, które przetworzy komputer, pozwolą nam na ulepszenie w konstrukcji kabiny kierowcy (monocouque)" - mówi na łamach "Super Expressu" Rampf.
Po tak straszliwym wypadku - jak ten, który Polak miał podczas Grand Prix Kanady - każde auto poszłoby do złomowania. Ale nie bolid Roberta. "Wykorzystamy je do symulacji, aby zobaczyć, co możemy jeszcze poprawić w kwestiach bezpieczeństwa" - wyjaśnia główny inżynier zespołu BMW Sauber Willy Rampf.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama