Uczestnicy rajdu mieli do pokonania stosunkowo krótki, bo liczący zaledwie 38,5 km długości odcinek specjalny ze startem w Formosie. Na jego 30. kilometrze Polak upadł i chociaż do jechał do mety, to po prześwietleniu okazało się, że doszło do złamania.

Reklama

Straciłem równowagę i upadłem na dohamowaniu. To dla mnie koniec rajdu – powiedział Piątek, dla którego ostatni rok jest wyjątkowo pechowy. Jego większą część stracił z powodu złamania nogi, ale do Dakaru przygotowywał się bardzo starannie. Przyznał, że gdy dowiedział się, że nie może jechać dalej, popłakał się.

Na razie nie chce mówić o przyszłości. Czy przyjadę tu za rok? Nie wiem kto mnie będzie chciał, jak się tak łamię – dodał wyraźnie załamany.

Poniedziałkowy etap był pechowy nie tylko dla Piątka. Wywrotkę zaliczył jadący quadem zwycięzca sprzed dwóch lat Rafał Sonik. On jednak będzie mógł kontynuować rywalizację. Do lidera traci ponad sześć minut, ale w skali całego rajdu to tyle, co nic.

Polak przyznał, że miał w sumie dużo szczęścia. Jadąc w kurzu trafił lewym kołem w muldę i został wyrzucony w górę. Nie doznał poważniejszych obrażeń, ma tylko krwiaka na nodze. Lekko uszkodzony jest jego pojazd, ale nie grozi to wycofaniem się z rajdu. Mniej szczęścia miał za to świetnie spisujący się w ubiegłorocznym sezonie Francuz Sebastien Souday, który złamał nadgarstek i musiał się wycofać.

W rywalizacji samochodów Jakub Przygoński (Mini All4 Racing) zajął 14. miejsce. Prowadzi reprezentant Kataru Nasser al-Attiyah (Toyota Hilux). Wśród motocyklistów pierwszym liderem został Francuz Xavier de Soultrait (Yamaha WR 450F). Po wycofaniu się Piątka najlepszym z Polaków jest inny członek Orlen Teamu Adam Tomiczek (KTM 450), który zajmuje 40. pozycję.

We wtorek uczestników rajdu czeka etap z Resistencii do San Miguel de Tucuman. To ponad 800 km, z czego blisko 300 to odcinek specjalny.