Walka o tytuł mistrza NBA wkroczyła w decydującą fazę. Po sezonie zasadniczym, gdy można sobie było pozwolić na gorsze dni, teraz nie ma już miejsca na spadki formy. Każdy stracony punkt może być bowiem na wagę awansu do kolejnej rundy.
Od przegranej rywalizację w ćwierćfinałach rozpoczęli broniący tytułu mistrzów ligi NBA koszykarze Boston Celtics, którzy u siebie przegrali po dogrywce z Chicago Bulls 103:105. Najlepszym zawodnikiem gości był debiutujący w play-off 20-letni Derrick Rose, który zdobył 36 punktów i miał 11 asyst.
Najlepszym zawodnikiem "Celtów", którzy grali bez swojej największej gwiazdy - Kevina Garnetta, był Rajon Rondo. Koszykarz ten skompletował 29 pkt, miał dziewięć zbiórek i siedem asyst. Dobrze na parkiecie spisywał się także Paul Pierce, który uzyskał 23 pkt, ale spudłował jeden z rzutów wolnych, który mógł przesądzić o wygranej Bostonu w regulaminowym czasie gry. Drugie spotkanie w poniedziałek w Bostonie.
Tempa nie zwalniają natomiast koszykarze Cleveland Cavaliers, którzy rozgromili Detroit Pistons 102:84. Najlepszym graczem "Kawalerzystów" był tradycyjnie już LeBron James, który tym razem zdobył 38 pkt, miał osiem zbiórek i siedem asyst. Pytanie, kto zatrzyma szarżujących "Kawalerzystów" i LeBrona Jamesa? Koszykarze Pistons, przynajmniej po pierwszym meczu, wydają się być za słabi...
Na Zachodzie triumfowali goście - koszykarze Dallas Mavericks pokonali San Antonio Spurs 105:97, a Houston Rockets ograli Portland Trail Blazers 108:81. "Ostrogi" przegrały z Mavericks, mimo że pierwszą kwartę wyraźnie rozstrzygnęły na swoją korzyść - 29:18. Ekipę Dallas, która przegrała ostatnie dziewięć wyjazdowych spotkań w fazie pucharowej NBA, do wygranej poprowadził Josh Howard - 25 pkt.
W Portland 24 pkt dla Trail Blazers, wszystkie w pierwszej połowie, zdobył Chińczyk Yao Ming. Miał 100-procentową skuteczność - trafił 9/9 rzutów z gry oraz 6/6 wolnych. W drugiej części już nie rzucał, a w czwartej kwarcie w ogóle nie grał.