Raptors w imponujący sposób i to z nawiązką odrobili straty nie tylko w tym meczu, ale i w całej rywalizacji z Bucks. Ekipa z Kanady przegrała dwa pierwsze spotkania w finale Konferencji Wschodniej, ale następnie wykorzystała atut własnej hali i doprowadziła do remisu.

Reklama

Po pierwszej kwarcie czwartkowego pojedynku z kolei miała 12 punktów straty. Słabsze pięć minut w wykonaniu gospodarzy w kolejnej części meczu i spowodowało, że Raptors zmniejszyli ich przewagę do trzech "oczek". Na prowadzenie goście po raz pierwszy wyszli w trzeciej kwarcie.

Kluczową rolę w zwycięstwie drużyny z Toronto odegrał Kawhi Leonard, który zdobył 35 punktów, w tym 13 w ostatniej części pojedynku.

"Wyszliśmy na parkiet, by wygrać. Musieliśmy pozwolić, by sztorm ze strony przeciwników przetoczył się w pierwszej połowie spotkania i osiągnęliśmy swój cel. Musimy zagrać z taką samą intensywnością w kolejnym meczu" - podkreślił bohater Raptors.

Jego zespół jest o krok od historycznego awansu do wielkiego finału.

Bucks to najlepsza drużyna sezonu zasadniczego w całej lidze. Po raz pierwszy w bieżących rozgrywkach przegrali trzy mecze z rzędu. To także pierwszy przypadek w tej parze, by zwycięstwo odnieśli przyjezdni.

Reklama

Lider "Kozłów" Giannis Antetokokounmpo zdobył tym razem 24 pkt. Zawiedli rezerwowi, którzy łącznie rzucili zaledwie 15 pkt, przy 35 po stronie Raptors. Sam wchodzący z ławki w zespole gości Fred VanVleet miał 21.

Zespół z Toronto może zapewnić sobie udział w finale już w sobotę we własnej hali. Na zakończenie rywalizacji w tej parze czekają już broniący tytułu Golden State Warriors.