Po czterech kwartach był remis. O wygranej Polaków zdecydowała dogrywka. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem naszych koszykarzy 79:76 (15:25, 24:10, 18:19, 15:18, dogrywka 7:4). Dzięki temu to oni awansowali do drugiej rundy mistrzostw świata i zagwarantowali sobie tym samym udział w kwalifikacjach do turnieju olimpijskiego.
To był mecz wielkich emocji i zwrotów akcji, którymi można by obdzielić niejedno spotkanie. Biało-czerwoni mieli przeciwko sobie nie tylko pięciu chińskich koszykarzy na parkiecie, ale i blisko 19 tysięcy kibiców, którzy w komplecie wypełnili halę w Pekinie. Kontrowersyjne decyzje na korzyść gospodarzy podejmowali też sędziowie. Losy meczu rozstrzygały się w ostatnich minutach czwartej kwarty, a potem w dogrywce. W niej silniejsze nerwy i mniejsze zmęczenie zadecydowało o sukcesie Polaków. Bohaterem okazała się Mateusz Ponitka, który m.in. wyszarpał piłkę ma 4,2 sekundy przed końcem ostatniej kwarty i doprowadził wolnym do remisu 72:72 i dogrywki.
Biało-czerwoni rozpoczęli grę identyczną piątką jak w spotkaniu z Wenezuelą: A.J. Slaughter, Mateusz Ponitka, Adam Waczyński, Aaron Cel i Adam Hrycaniuk. Przeciwko nim stanął m. in. środkowy Jianlian Yi, który w lidze NBA (Milwaukee Bucks, New Jersey Nets, Washington Wizards i Dallas Mavericks) rozegrał 272 mecze sezonu zasadniczego. To właśnie z nim polscy podkoszowi mieli najwięcej problemów. Chiny po jego akcjach prowadziły 4:2 i 10:7. Akcje Ailuna Guo za trzy punkty dały gospodarzom prowadzenie 16:9 w połowie tej części, a po 10 minutach aż 25:15.
Nie pomagały zmiany dokonywane przez trenera Mike'a Taylora, ale w końcu sygnał do odrabiania strat dał Michał Sokołowski i rzut za trzy punkty 18-letniego Aleksandra Balcerowskiego. W 18. minucie Chińczycy prowadzili 35:32, jednak akcje Slaughtera i Ponitki najbardziej aktywnego na parkiecie wśród biało-czerwonych dały do przerwy cztery punkty przewagi 39:35. Tę część Polacy wygrali 24:10.
W trzeciej kwarcie gospodarze szybko odrobili straty, ale w 24. minucie za pięć fauli parkiet opuścił ich pierwszy rozgrywający - Guo. Schodził na ławkę wściekły kopiąc w reklamy. Chińczycy wytrąceni z równowagi zaczęli grać gorzej, a Polacy złapali wiatr w żagle. Za trzy punkty trafił dwa razy Slaughter i na dwie minuty 15 sekund przed końcem trzeciej części Polska uzyskała najwyższe prowadzenie 55:48. W tym momencie trener Mike Taylor dokonał jednak kilku zmian, zdejmując między innymi Slaughtera. Rywale odzyskali wigor, a gra biało-czerwonych nie wyglądała już tak pewnie. Po 30 minutach było 57:54.
W czwartej kwarcie Polakom z trudem przychodziło zdobywanie punktów i w 35. minucie ich przewaga stopniała do punktu 61:60. Rywale wykorzystywali przewagę wzrostu - Yi i Zhelin Wang, dwie chińskie "wieże" sprawiały polskim podkoszowym spore problemy. Prowadzenie Chińczykom dał rzut zza linii 6,75 m Rui Zhao 63:61 w 36. minucie.
Od tego momentu biało-czerwoni musieli gonić i odrabiać straty. Na dwie minuty przed końcem gospodarze po rzucie zza linii 6,75 m Yi, który wykorzystywał swoje doświadczenia z parkietów NBA prowadzili aż 69:64 i wydawało się, że szanse Polaków stopniały znacząco. Za trzy trafił jednak po raz kolejny Slaughter, a rzut wolny wykorzystany przez Ponitkę na 12,5 sekundy przed końcem pozwolił zmniejszyć straty do punktu 69:70.
Chińczycy wyrzucali piłkę z boku boiska i byli blisko straty, ale sędziowie uznali, że faul popełnił Balcerowski, choć powtórki pokazały, że nie było kontaktu Polaka z rywalem. Przy wolnych ręka nie zadrżała ani Jiwei Zhao, ani faulowanemu przez Chińczyków Slaughterowi i na 7,2 sekundy gospodarze prowadzili 72:71 i mieli piłkę. Ponitka przechwycił podanie rywali i popędził na kosz. Był faulowany, a przy okazji tego starcia zerwała się siatka kosza. Jej naprawienie trwało blisko pięć minut, bo przez dłuższy poszukiwano pracowników służby technicznej. Lider reprezentacji wykorzystał jeden wolny i był remis 72:72.
W dogrywce zmęczeni zawodnicy obydwu drużyn pudłowali rzuty z gry i wolne. Na niespełna minutę przed końcem po wolnych faulowanego po raz kolejny Ponitki Polska prowadziła 76:73. Do remisu 76:76 rzutem zza linii 6,75 m doprowadził Minghui Sun, który trafił pierwszy raz w meczu.
Dwa punkty na 10,8 sekundy uzyskał Damian Kulig i Polacy bronili akcję Chińczyków. Defensywa biało-czerwonych była tak szczelna, że gospodarze popełnili błąd pięciu sekund przy wyrzucaniu piłki zza linii bocznej. Faulowany Ponitka, najlepszy na parkiecie (25 pkt, dziewięć zbiórek, trzy asysty, dwa przechwyty) wykorzystał jeden wolny i Polska prowadziła 79:76. Biało-czerwoni faulowali rywali, a Sun, który stanął na linii rzutów wolnych nie wykorzystał żadnego z przyznanych rzutów i to podopieczni trenera Tylora mogli wznieść ręce w geście zwycięstwa.
Polska: Mateusz Ponitka 25, A.J. Slaughter 22, Aaron Cel 7, Aleksander Balcerowski 6, Damian Kulig 6, Adam Waczyński 4, Adam Hrycaniuk 4, Michał Sokołowski 3, Dominik Olejniczak 2, Łukasz Koszarek 0;
Chiny: Jianlian Yi 24, Qui Zhou 10, Zhelin Wang 10, Rui Zhao 9, Jiwei Zhao 7, Xiaochuan Zhai 7, Ailun Guo 6, Minghui Sun 3, Shuo Fang 0, Junfei Ren 0, Abudushalamu Abudurexiti 0;