Polska - Estonia 93:83 (22:18, 19:17, 22:21, 30:27).

Polska: Michał Sokołowski 19, Aleksander Balcerowski 18, Andrzej Pluta 16, Mateusz Ponitka 10, Jarosław Zyskowski 9, Michał Michalak 9, Przemysław Żołnierewicz 5, Mikołaj Witliński 4,Igor Milicic 3, Jakub Garbacz 0.

Reklama

Estonia:Kaspar Treier 18, Kristian Kullamae 15, Henri Drell 12, Joonas Riismaa 11, Artur Konontsuk 10, Mikk Jurkatamm 9, Hugo Toom 4,Mihel Kirves 2, Matthias Tass 2,Kregor Hermet 0, Kasper Suurorg 0.

Biało-czerwoni w fazie grupowym turnieju pokonali w Gliwicach kolejno Węgry 83:81, Bośnię i Hercegowinę 85:76 oraz Portugalię 78:65. Estończycy, prowadzeni przez fińskiego trenera Jukkę Toijalę, który w przeszłości pracował w Treflu Sopot, zajęli drugie miejsce - za Izraelem - w równoległych zmaganiach grupy A w Tallinnie.

Reklama

Nowy kontrakt selekcjonera Polaków

Krótko przed półfinałem umowę z PZKosz przedłużył selekcjoner Polaków Igor Milicic, który prowadzi zespół od 1 października 2021. Nowy kontrakt obowiązywać będzie do czerwca 2026.

Piątkowy mecz był dla jego ekipy szansą na rewanż za przegrany ostatnio dwumecz z tym rywalem w eliminacjach MŚ 2023. I okazja została wykorzystana.

Reklama

Polacy od początku byli głośno dopingowani przez kibiców zgromadzonych na trybunach gliwickiej hali. Od czasu do czasu skutecznie przebijała się ze wsparciem grupka sympatyków gości.

Zapewne wszyscy oglądający rywalizację zgadzali z hasłem "Warto chodzić na kosza" wypisanym na jednej z polskich flag. Biało-czerwoni przez dwie kwarty budowali przewagę. Po "trójce" Michała Sokołowskiego w 18. minucie było 41:30, potem jednak rywale część strat odrobili, zdobywając pięć punktów z rzędu.

Szkoleniowiec gości już w drugiej minucie trzeciej kwarty wziął czas przy wyniku 38:48. Jego zawodnicy mocno walczyli w defensywie, a dwa trafienia Henriego Drella spowodowały, że to Milicic musiał skorzystać z przerwy przy prowadzeniu jego zespołu 51:44.

Czwarta odsłona zapowiadała się ekscytująco, bowiem gospodarze przystąpili do niej z niewielką przewagą (63:56). Potem zrobiło się jeszcze ciekawiej, bo Estończycy zmniejszyli stratę do czterech punktów (61:65). Biało-czerwoni utrzymali jednak prowadzenie do końca, wygrali i awansowali do niedzielnego finału.

Tylko zwycięzca gliwickiego turnieju otrzyma prawo startu w przyszłorocznych, właściwych kwalifikacjach olimpijskich z udziałem 24 drużyn.

Autor: Piotr Girczys