Spurs ostatni na Zachodzie

Reprezentant Polski tradycyjnie wyszedł na parkiet Frost Bank Center w San Antonio w pierwszej piątce i spędził na nim 29 minut. W przeciwieństwie do meczu z poprzedniej nocy (15 pkt i rekordowe w karierze 16 zbiórek przeciwko New Orleans Pelicans), tym razem nie imponował skutecznością.

Reklama

Trafił jeden z czterech rzutów za dwa, spudłował wszystkie pięć za trzy punkty, a dorobek uzupełnił o dziewięć zbiórek, dwie asysty, blok i stratę.

"Ostrogi" tylko raz zdołały wyjść na prowadzenie w tym spotkaniu - po trafieniu Zacha Collinsa na 6.51 przed końcem pierwszej kwarty. W kolejnych odsłonach przewaga gości rosła. W drugiej minucie trzeciej kwarty Cavaliers prowadzili różnicą 26 punktów.

Najlepszymi strzelcami Spurs byli Devin Vassell - 22 pkt, Francuz Victor Wembanyama - 19 i 14 zb. oraz Keldon Johnson - 17.

W ekipie gości wyróżnili się Donovan Mitchell - 31, osiem zbiórek i siedem asyst, Evan Mobley - 28 i 10 zb. oraz Jarrett Allen - 26 i 16 zb. "Kawalerzyści" wygrali piąty raz z rzędu (najdłuższa obecnie seria sukcesów lidze) i 13. w ostatnich 14 meczach, co przy 31 wygranych i 16 porażkach daje im trzecie miejsce w Konferencji Wschodniej. "Ostrogi" (10-40) zajmują ostatnie w Zachodniej.

Oczywiście nie mieliśmy dziś tyle energii jak wczoraj wieczorem (w minimalnie przegranym 113:114 meczu z Pelicans - PAP). Trzy rozegrane mecze w ciągu czterech nocy i trzy meczowe weekendy z rzędu zaczynają być widoczne. Gdy grasz z zespołem, który wygrał dwa, trzy, cztery razy tyle meczów co my to wiesz, że nie wszystko będzie szło po twojej myśli – skomentował trener Spurs Gregg Popovich.

Jego drużyna zakończyła serię siedmiu meczów u siebie z bilansem 2-5. Teraz czeka ją dziewięć kolejnych spotkań na wyjeździe - na początek w nocy ze środy na czwartek na Florydzie z Miami Heat.

Reklama

Spektakularny powrót Bucks

Pierwsze zwycięstwo w roli nowego trenera Milwaukee Bucks odniósł w sobotę doświadczony szkoleniowiec Doc Rivers. Jego podopieczni pokonali na wyjeździe Dallas Mavericks 129:117, mimo że przegrywali już różnicą 25 punktów. W tym sezonie mieli jeszcze bardziej spektakularny "powrót", gdy 26 listopada odwrócili losy spotkania, przegrywając z Portland Trail Blazers 26 punktami.

W ekipie gości wyróżnili się Grek Giannis Antetokounmpo - 48 pkt i Damian Lillard - 30 (w tym 10 z 11 celnych rzutów z gry). W drużynie z Teksasu, która musiała sobie radzić bez kontuzjowanego Kyrie Irvinga, bliski triple-double był Słoweniec Luka Doncic - 40 punktów, dziewięć zbiórek i 11 asyst. Niemiec Maxi Kleber dodał 21 pkt.

Lakers przerwali serię Knicks

Koszykarzom New York Knicks nie udało się na własnym parkiecie przedłużyć serii zwycięskich meczów w lidze do dziesięciu. Przegrali z Los Angeles Lakers, których do wygranej poprowadził LeBron James. W swoim 32. w karierze występie w słynnej hali Madison Square Garden gwiazdor rozgrywek zdobył 24 punkty, a mocno wspierał go Austin Reeves, który uzyskał 22 pkt, z czego 14 w decydującej czwartej kwarcie, wygranej 33:19.

Najlepszym graczem gospodarzy był Jalen Brunson - 36 i 10 asyst.

Na wyróżnienie zasługuje sobotni występ Stephena Curry'ego, który w wyjazdowym spotkaniu z Atlanta Hawks zdobył dla Golden State 60 punktów, co jest jego rekordem sezonu. Nie dało to jednak zwycięstwa drużynie. "Wojownicy" ulegli 134:141 po dogrywce.