Przed panem 4 lata rządzenia. Jakie są najbliższe plany związku?
W niedalekiej przyszłości planujemy zgłosić do Ministerstwa Sportu program Orlik Lekkoatletyczny. Obecne Orliki powstają wyłącznie z myślą o grach zespołowych, nasz projekt to 21 stadionów w całym kraju z 400-metrową bieżnią okólną, skoczniami oraz rzutniami. To ma zapewnić rozwój lekkoatletyki i zachęcić młodzież do uprawiania królowej sportu.

Reklama

A co z wyczynowcami? Kiedy zostanie wybrany nowy szef szkolenia związku?
Do 27 marca kandydaci mogli składać aplikacje. Obecnie komisja konkursowa zapoznaje się z ofertami, by 22 kwietnia na posiedzeniu zarządu wybrać nowego szefa.

Obecnie ponad pięćdziesięciu zawodnikom przysługuje kilka obozów za granicą w ciągu roku. Większość z nich rok w rok odpada podczas mistrzostw świata czy Europy w pierwszych rundach eliminacji. Czy nie lepiej byłoby stworzyć profesjonalną grupę liczącą piętnastu zawodników, bo tylu mniej więcej jest w stanie zakwalifikować się do finału MŚ, i zapewnić im wszystko: od naukowców, po najwyższej klasy lekarzy i fizjoterapeutów na każdym zgrupowaniu?
Każdy kandydat na szefa szkolenia PZLA musi przedstawić swoją propozycję w zakresie szkolenia. Osobiście również jestem za tym, aby tę liczbę nieco obciąć, choć nie aż tak drastycznie, jak pan proponuje. Koncepcja sekretarza stanu w MSiT pana Adama Giersza jest taka, by już teraz wyselekcjonować 25 osób (w tym 3 sztafety) pod kątem igrzysk olimpijskich w Londynie i objąć je szkoleniem olimpijskim. Te osoby mają podczas igrzysk awansować minimum do finału i faktycznie podczas przygotowań nie powinno im niczego zabraknąć. Chcielibyśmy również objąć szkoleniem, ale już półkę niżej, następne 25 osób, które według zasad ministerialnych nie łapią się do najlepszej grupy, ale my widzimy w nich potencjał, stawiamy na nich i oczywiście co roku weryfikujemy ich przydatność. Oczywiście weryfikowana będzie również pierwsza, najlepsza grupa.

Czy popierający pana w kampanii wyborczej Jacek Kazimierski, który trzymał w garści wielu delegatów oddających na pana głosy ma duży wpływ na decyzje PZLA? Krążą słuchy, że to on steruje związkiem z tylnego siedzenia.
Związkiem rządzę ja. Z panem Kazimierskim spotykam się oczywiście co jakiś czas, by porozmawiać o lekkoatletyce. Jego firma Pedros wspomaga przecież finansowo PZLA. Decyzje w związku podejmuję jednak bez dwóch zdań autonomicznie.

Reklama

Jak wygląda obecnie sytuacja finansów w związku? Czy długi, do których dopuściła pana poprzedniczka Irena Szewińska, są duże?
Zobowiązania wobec ministerstwa są spore. Na dziś dość niezręcznie wypowiadać mi się na ten temat.

Czy związek zamierza jeszcze korzystać z usług pani Szewińskiej?
Tak, pani Szewińska została honorowym prezesem związku. Jest osobą znaną i cenioną w międzynarodowym środowisku, szkoda więc byłoby nie wykorzystać jej doświadczenia i kontaktów za granicą.

Czy uważa pan, że 3 medale na halowych mistrzostwach Europy to wielki sukces?
Wielki może nie, jednak uważam, że ekipa, która tam pojechała, spisała się dobrze. Nie zapominajmy, że nasza lekkoatletyka poza osobami, które tam były, to również inni 400-metrowcy, Marek Plawgo, Anna Jesień, że rośnie nam wielka Anita Włodarczyk, która powinna zapewnić medale na najbliższych imprezach. Są jeszcze Szymon Ziółkowski i Piotr Małachowski. To osoby, które w Turynie nie startowały, a stanowią o sile polskiej lekkoatletyki. Jeżeli weźmiemy to pod uwagę, występ w Turynie ocenić trzeba jako niezły.

Reklama

Czy Polska doczeka się wreszcie jakiejś hali lekkoatletycznej z prawdziwego zdarzenia? Spalska bieżnia zdecydowanie nie spełnia europejskich standardów...
Rozmawiałem w tej sprawie z dyrektorem COS w Spale. Powstały plany zrównania z ziemią obecnej bieżni okólnej i zbudowania nowej, z łagodniejszymi wirażami. Najpierw jednak trzeba opracować dokładny projekt.

Ile czasu zajęłaby budowa nowej konstrukcji?
Jest to kwestia kilku miesięcy. Można to zrobić w okresie pomiędzy sezonami halowymi.

A kiedy wreszcie powstaną nowe obiekty w innych miastach?
Toruń jest na etapie budowania hali stricte lekkoatletycznej.

Czy jest szansa, by Memoriał Kusocińskiego, który z roku na rok gości coraz poważniejszych zawodników, został przeniesiony z maleńkiego stadionu warszawskiej AWF na większy obiekt?
Pole manewru jest tak naprawdę bardzo małe. Nie chcielibyśmy przenosić "Kusego" do innego miasta ze względu na tradycję. Poza tym jedyna poważna kandydatura, czyli Bydgoszcz, odpada również ze względu na to, że według zasady EAA nie można organizować dwóch mityngów tej samej rangi w jednym mieście, a Bydgoszcz ma przecież swój Festiwal Lekkoatletyczny.

Nie dałoby rady połączyć środków finansowych i stworzyć jednej imprezy, na którą co roku przyjeżdżałyby gwiazdy światowego formatu?
Jeśli chodzi o bydgoski Festiwal i Memoriał Kusocińskiego, to nie ma takiej możliwości. Jest natomiast koncepcja połączenia Memoriału z mityngiem Pedros Cup, który ma zdecydowanie największe środki finansowe z całej trójki. Taka impreza odbywałaby się na nowym stadionie mogącym pomieścić 6500 widzów, który mam nadzieję powstanie niedługo na terenach warszawskiej SGGW. W tym roku "Kusy" odbędzie się jednak prawdopodobie na stadionie Orła.

Naszym najlepszym stadionem lekkoatletycznym pozostaje na razie obiekt Zawiszy. Czy po zeszłorocznych mistrzostwach świata juniorów istnieją jakieś plany zorganizowania tam równie poważnych imprez, ale już dla seniorów?
Miałem koncepcję, aby pozyskać dla Bydgoszczy mistrzostwa Europy w 2012 roku, jednak spaliła ona na panewce ze względu na odbywające się w tym samym czasie ME w piłce nożnej. Plany będzie więc trzeba odłożyć minimum o dwa lata.

Wspomniał pan o rozwoju lekkoatletyki wśród młodzieży. Ktoś jednak musi jeszcze tę młodzież trenować. Czy przy Orlikach powstaną nowe kluby i zostaną zatrudnieni trenerzy?
Myślę, że w tym przypadku wystarczyłyby szkolenia dla nauczycieli wychowania fizycznego i powołanie przy nowych obiektach uczniowskich klubów sportowych.

Czy jako były trener zamierza pan jakoś zadbać o edukację naszych szkoleniowców? Oprócz kilku wyjątków ich obecna wiedza pochodzi jedynie z podręczników akademickich pamiętających czasy wczesnej PRL.
To rzeczywiście bardzo istotna kwestia. Jest nakazem chwili, żeby doskonalić warsztat naszych trenerów. Chciałbym, żeby pod kierownictwem nowego szefa szkolenia organizować konferencje, na które zapraszani będą światowej sławy zagraniczni trenerzy.

Polscy szkoleniowcy, szczególnie ci młodzi, to w większości niezbyt zamożni ludzie. Czy PZLA będzie pokrywał koszty takich imprez?
Zdecydowanie. Ciężar finansowania w całości weźmie na swoje barki związek. Będziemy starali się również o dofinansowanie z UE, aby takie seminaria mogły odbywać się jak najczęściej.

Ostatnie pytanie mam do pana nie jako do prezesa, ale jako do byłego trenera sprintu. Czy sądzi pan, że nowy rekordzista świata Usain Bolt jest czysty?
Ciężko mi wypowiadać się na ten temat. Przeszedł na razie wszystkie kontrole i nic mu nie udowodniono. W związku z tym traktuję go jako czystego.