W minionym sezonie uratowaliście honor polskiej lekkoatletyki, zdobywając medale w Pekinie. Jakie macie plany na najbliższy sezon?

Tomasz Majewski: Złoto na mistrzostwach świata w Berlinie. Łatwo nie będzie, rywale będą chcieli odegrać się za igrzyska. Dobrze byłoby też ustabilizować formę i w większości startów pchać ponad 21 metrów.

Reklama

Piotr Małachowski: Chciałbym regularnie rzucać w okolicach mojego rekordu Polski. Może uda się go nawet kilka razy poprawić. Marzeniem jest wynik ponad 70 metrów. Sezon rozpocząłem nieźle, prawie 66 metrów w pierwszym starcie to naprawdę dobry wynik.

Macie już zaplanowane mityngi w tym sezonie?

TM: Pierwszy start mam w Katarze, potem jadę do Hengelo w Holandii. Na pewno będę też w Eugene, aby powalczyć z Amerykanami.

PM: Ja początek mam już za sobą, obecnie szlifuję formę na obozie w Spale. 23 maja wystąpię w Halle. W czerwcu muszę spełnić swój żołnierski obowiązek i wziąć udział w mistrzostwach świata wojskowych. Potem pewnie Złota Liga.

Czy jako medaliści olimpijscy możecie dyktować organizatorom poważnych mityngów swoje warunki finansowe?

Reklama

TM: Bez przesady, to nie sprint, tylko pchnięcie kulą. Nie ten rozmiar kapelusza.

PM: Ale nie możemy też narzekać. Wiadomo, że nie zażądam od organizatora 20 tysięcy dolarów za sam przyjazd, ale jako medalista olimpijski dostaję teraz większe pieniądze niż poprzednio. Nie da się ukryć, że nasza sytuacja finansowa poprawiła się po igrzyskach. Oprócz stypendium z PZLA i wynagrodzenia za mityngi dostajemy także pieniądze od sponsora.

Jak na razie z każdym sezonem notujecie progres wynikowy. Czy macie jeszcze duże rezerwy w treningu?

TM: W moim odczuciu przez długi czas wynikowo stałem w miejscu. 30 cm poprawy w 3 lata to żaden wynik. Dopiero ostatni sezon był niezły. W Pekinie wszystko zadziałało tak, jak powinno, na takie pchnięcia byłem gotowy już od dłuższego czasu. A rezerwy są, szczególnie jeśli chodzi o siłę.

PM: Ja widzę jeszcze spore rezerwy w technice rzutu. Siłowo też chyba mogę pójść w górę. Niedawno poprawiłem rekord życiowy w wyciskaniu leżąc. W moim przypadku dysk na pewno może latać jeszcze dalej.

Jak reagujecie na to, że w najbardziej prestiżowym cyklu mityngów Golden League zwycięzcy waszych konkurencji nie biorą udziału w podziale złota?

PM: Nie jestem tym zdziwiony. Dysk nie jest konkurencją promowaną przez media, nie ma jednej wyrazistej postaci, jak kiedyś Lars Riedel, która to pociągnie. Zastanawia mnie tylko, dlaczego prawie co roku w programie Golden League jest oszczep. Może organizatorzy liczą, że znowu ktoś zostanie efektownie trafiony, jak miało to miejsce podczas Golden Gala w Rzymie, kiedy dostało się sędziemu.

TM: Problem braku naszych konkurencji w elicie niedługo zostanie rozwiązany. W przyszłym roku Golden League zostanie zastąpiona przez Diamentową Ligę. Mówi się o 14 mityngach, przy czym każda konkurencja musi pojawić się w programie minimum 6 razy w roku.

Panie Piotrze, nie czuje pan, że jest w cieniu Majewskiego? Po igrzyskach uwaga mediów skupiła się głównie na nim.

PM: Istotnie tak było. Ale dzięki temu mam względny spokój i mogę skupić się na treningach. Tomkowi na pewno nie zazdroszczę większej popularności, jesteśmy świetnymi kumplami i nie ma mowy o najmniejszej nawet zawiści.