Yohan Blake (100), Usain Bolt (200), Kirani James (400), David Rudisha (800), Asbl Kiprop (1500), Mo Farah (5000), Ibrahim Jelain (10 000), Ezekiel Kemboi (3000 z przeszkodami), Abel Kirui (maraton) i Jason Richardson (110 ppł) - to zwycięzcy biegowych konkurencji. Wszystkich łączy jedno - kolor skóry.
Nie przez przypadek w kuluarach zastanawiano się jaki może mieć to wpływ. Już przed paroma laty stwierdzono, że struktura mięśnia u zawodników z Afryki jest inna, potrafią także znosić znacznie lepiej wysokie temperatury i dużą wilgotność powietrza, psychicznie również są silniejsi. To wszystko przyczyniło się do tego, że w Daegu do mety dobiegali jako pierwsi.
Wyjątkiem jest Greene, sprawca sporej niespodzianki. Nikt na niego przed finałowym biegiem na 400 m ppł nie stawiał, ale to on świetnym finiszem zdołał zostawić za sobą rywali i wygrał czasem 48,26.
Inaczej wygląda sytuacja wśród pań. Tutaj na najwyższym stopniu podium częściej stawały białe kobiety. Z jedenastu konkurencji biegowych udało się im wygrywać czterokrotnie - na 800 m Marii Sawinowej, na 1500 m Jennifer Simpson, na 3000 z przeszkodami Julii Zaripowej oraz na 100 m ppł Sally Peearson.
W pozostałych po złoto sięgnęły ciemnoskóre zawodniczki: Carmelita Jeter (100), Veronica Campbell-Brown (200), Amantle Montsho (400), Vivian Cheruiyot (5000, 10 000), Edna Kiplagat (maraton) i Lashinda Demus (400 ppł).
Za rok igrzyska olimpijskie odbędą się w europejskich warunkach i wielu uważa, że wyrówna to szanse. Eksperci twierdzą jednak, że dominacja ciemnoskórych zawodników na bieżni będzie się z roku na rok nasilać; wiąże się to również z popularyzacją lekkiej atletyki w Krajach Trzeciego Świata.
Za to w konkurencjach technicznych - skokach i rzutach ich obecność nie jest aż tak widoczna. Przyczyn można szukać w różnych obszarach - brak odpowiedniej kadry trenerskiej i dostępu do sprzętu powoduje, że są mniej widoczni. Ale to też może być tylko kwestią czasu.