Polska w Glasgow, jak dwa lata temu w Belgradzie, triumfowała w klasyfikacji medalowej HME. Łączny dorobek biało-czerwonych to pięć złotych i dwa srebrne. Mistrzami kontynentu zostali Paweł Wojciechowski w skoku o tyczce, Marcin Lewandowski w biegu na 1500 m (obaj (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL), Michał Haratyk (KS Sprint Bielsko-Biała) w pchnięciu kulą, sztafeta 4x400 pań i Ewa Swoboda (AZS AWF Katowice) na 60 m. Srebrny medal zdobyli drugi z polskich tyczkarzy - Piotr Lisek (OSOT Szczecin), a także biegaczka na 1500 m Sofia Ennaoui (AZS UMCS Lublin).

Reklama

Po Belgradzie i 12 medalach dwa lata temu oczekiwania były bardzo wysokie. Tutaj krążki jednak zupełnie inaczej się rozkładały. To wielki sukces naszej reprezentacji, że wygrywamy z Brytyjczykami na ich terenie. Oni mieli dużo większą i mocną reprezentację - mówił dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą.

Najwięcej medali - 12 - uzyskali Brytyjczycy, w tym cztery złote, sześć srebrnych i dwa brązowe. Trzecia w klasyfikacji medalowej była Hiszpania z trzema złotymi, a sześcioma ogółem.

Największa niespodzianka na plus w naszej ekipie, to chyba Wojciechowski. Nie chodzi tylko o złoty medal, ale o wynik, który osiągnął. Poprawił po dość długim czasie rekord życiowy - wskazał Majewski.

Nie umiał odpowiedzieć, co stało się z Polkami w indywidualnym starcie na 400 m.

Nie wiadomo, co się stało z Igą Baumgart-Witan w półfinale. Były dwa biegi jednego dnia i to zawsze jest inaczej. Oczekiwania były ogromne, bo mieliśmy dwa pierwsze wyniki na świecie. Sport pokazuje, że nigdy nie można być niczego pewnym. Wiele dziewczyn na 400 m się poprawiało, było dużo rekordów życiowych. Nie było tak łatwo. Mieliśmy też inne słabsze występy - m.in. chłopaków na 800 metrów. Martwimy się trochę, że nie było żadnej super niespodzianki. Ona zawsze się przydaje w reprezentacji. Tego zabrakło. Na szczęście mamy gwiazdy, które nie zawodzą - powiedział wiceprezes PZLA.

Majewski przyznał, że europejska lekka atletyka znów dorabia się gwiazd, a przynajmniej osób, które są na nie kreowane.

Mamy sezon mistrzostw świata i wtedy zawsze poziom wzrasta. Jest rok do igrzysk. Będzie tylko mocniej. Forma powoli się klaruje. Łatwe medale się skończyły. To była ostatnia łatwa impreza, a będzie tylko trudniej i trudniej - ocenił.

Były kulomiot bardzo cieszy się z medalu Anny Kiełbasińskiej (SKLA Sopot), która pobiegła na pierwszej zmianie sztafety 4x400 m.

Ania próbowała wielu rzeczy, wielu konkurencji. Miejmy nadzieję, że znalazła tę, w której te sukcesy będą. Ten medal to nagroda za długą drogę - zakończył Majewski.