Szef resortu ujawnił, że planowane jest powołanie czterech nowych programów stypendialnych. Jeden z nich to Team 100, który przejdzie z Polskiej Fundacji Narodowej do naszego resortu. Jak potrzebny jest to program, pokazuje przykład naszego złotego medalisty z Tokio Kajetana Duszyńskiego, który mówi, że dla niego było to pierwsze porządne wsparcie, które umożliwiło mu spokojne treningi. A łącznie z Team100 skorzystało aż ośmioro naszych tokijskich medalistów - przyznał Gliński.
Team 100 obejmie wsparciem również grupę 15-, 17-letnich sportowców. A więc będziemy mieli Team 100 Junior. Chodzi o to, żeby młodych ludzi, w wieku, w którym podejmuje się ważne życiowe decyzje, poprzez nasze wsparcie zatrzymać przy sporcie. Powstanie także system stypendialny dla wyróżniających się trenerów klubowych, który umożliwi dodatkowe wsparcie dla tych szkoleniowców, którzy na to zasługują. A także specjalny system wsparcia ministerialnego, który umożliwi nam pomaganie sportowcom poza związkami i bez względu na ich wyniki. Chodzi o to, żeby nie zostawić bez wsparcia nikogo, kto na to zasługuje. Program będzie dla tych, którzy leczą skomplikowane urazy, z kimś się skłócili, nie uzyskali odpowiednich wyników, mają taką czy inną losową historię. Mam na myśli takie osoby, jak Natan Węgrzycki-Szymczyk, Dominika Muraszewska-Baćmaga czy choćby Dawid Tomala, który nie był objęty żadnym systemowym programem wsparcia i był bliski porzucenia sportu. Został przy nim dzięki swojej wytrwałości i przywiózł z Tokio złoto. Chcemy, żeby takich historii nie było, żeby rokujący sportowcy nie musieli szukać dodatkowej pracy, żeby się utrzymać - wyjaśnił.
Wszystko zależy od wysokości uchwalonego budżetu
Gliński dodał, że wszystkie te programy będą prowadzone w Instytucie Sportu, który otrzyma także znacznie większą dotację w przyszłym roku, o ponad 100 procent.
Gdy programy te wejdą w życie, będziemy mogli powiedzieć, że polski sport wchodzi w nową epokę. Moi poprzednicy w ministerstwie stworzyli pewne cenne ramy. Witold Bańka powołał kilka nowych programów, które się sprawdziły (...). Uważam, że warunki dla polskiego sportu nie są złe, ale będą jeszcze lepsze. I to jest nasze zadanie na kolejne lata.
Wzrost finansowania sportu będzie zależał od wysokości uchwalonego budżetu.
Jeżeli Sejm uchwali taki budżet, będzie to bardzo znaczący wzrost. Ustalenia są takie, że budżet ministerstwa w dziale sportu wzrośnie o 135 milionów, a wpływy z Totalizatora Sportowego będą większe o co najmniej 60 milionów. Do tego otrzymamy jeszcze 45 milionów złotych na licencję, którą musimy wykupić, żeby zorganizować mistrzostwa świata w siatkówce kobiet. (...). Chcielibyśmy, żeby nasze panie były na takim poziomie jak panowie. Oni, mimo niepowodzenia w Tokio, są w ścisłej światowej czołówce. Przydarzyła im się bardzo bolesna porażka, ale to nie koniec świata. Gdyby z Francuzami wygrali, według mnie mogliby zdobyć złoto. Bardzo współczuję zawodnikom i trenerowi. Ale trudno, tak bywa - zaznaczył Gliński.
Problem z pływaniem i kolarstwem
Poproszony o odpowiedź na pytanie o rozliczenie tych związków, których przedstawiciele wypadli w Tokio poniżej oczekiwań lub federacji w których źle się dzieje, Gliński zauważył, że problemy związane są z pływaniem i kolarstwem
Pływanie to piękna, klasyczna i prestiżowa dyscyplina sportu. Mamy z nim kłopot. Pojawiło się kilka talentów, w Tokio mieliśmy dwa finały z udziałem młodych zawodników - Krzysztofa Chmielewskiego i Jakuba Majerskiego. Jednak choć pływanie daje na igrzyskach bardzo dużo medalowych szans, Polacy po raz kolejny wrócili z pustymi rękami. Do tego był skandal przed igrzyskami, przez który sześć osób musiało wrócić do domu. Ministerstwo nie miało tu żadnych narzędzi, bo kwestie akredytacji i minimów to sprawy związków i Polskiego Komitetu Olimpijskiego. My się tym systemowo nie zajmujemy, po prostu nie leży to w naszych kompetencjach. Osoby, które twierdziły publicznie inaczej, powinny się wstydzić, że osobisty dramat młodych ludzi próbowały wykorzystać do przepychanki politycznej.
Zostaną wyciągnięte wnioski
Gliński podkreślił, że to ministerstwo finansuje związki, w których dochodzi do takich zaniedbań.
Dlatego będziemy wyciągać konsekwencje. Zbliżamy się do okresu rozliczeń, czyli wyborów w związkach sportowych. Dojdzie do nich także w pływaniu. Liczę na to, że nastąpią rozsądne zmiany (...). W niektórych miejscach będziemy uzależniali finansowanie od dobrej współpracy. Przykładem jest Polski Związek Kolarski. Jeżeli związek nie wywiąże się z tego, co zaproponowałem kilka miesięcy temu - sprzedaż COS-owi po rozsądnej cenie toru w Pruszkowie oraz przywrócenie w federacji normalności, zastanowimy się, czy będziemy ten związek dalej wspierać. Mamy piękny tor, który jest zadłużony, na którym "siedzi" komornik. I zero wyników w Tokio. Tak być nie może - zaznaczył.
Przyjrzymy się też kilku innym dyscyplinom, w których nie ma wyników. Związkowi bokserskiemu, strzelectwu, łucznictwu, badmintonowi, szermierce czy judo, które jest mi szczególnie bliskie, bo kiedyś je uprawiałem. W tych sportach mamy wielkie tradycje, a od lat sukcesów brakuje. Musimy sprawdzić, czy "biznesplany" tych federacji dają nadzieję, czy też grożą kolejnym "bankructwem" - dodał minister.
Zróżnicowanie wsparcie federacji
Kończąc, szef resortu wyjaśnił, że promowane będą te federacje, które dobrze funkcjonują.
Lekkoatletykę czy sporty wodne, które regularnie zdobywają medale na igrzyskach, mistrzostwach świata czy Europy. Nie jestem jednak zagorzałym zwolennikiem reguły "zero kompromisu", jak jest to określone w systemie brytyjskim. Ona mówi, że tam, gdzie nie ma wyników, tam nie ma finansowania. My będziemy wciąż wspierać wszystkich, ale w zróżnicowanym zakresie.