Nitras przegrał z Piesiewiczem
Piesiewicz po igrzyskach olimpijskich w Paryżu znalazł się na celowniku byłego ministra sportu. Sławomir Nitras za wszelką cenę chciał, by doszło do zmiany prezesa. Dlatego odciął PKOl od finansowania z ministerialnego budżetu i pieniędzy ze spółek skarbu państwa. W ten sposób chciał "zagłodzić" Piesiewicza i zmusić go do odejścia.
Nic z tego nie wyszło. Nitrasa już nie ma w rządzie Donalda Tuska, a Piesiewicz nadal trwa na stanowisku. Co więcej znalazł nowe źródło pieniędzy. Prezes w imieniu PKOl podpisał umowę ze strategicznym sponsorem, którym została firma Zondacrypto, działająca na rynku kryptowalut.
Małysz krytykuje szefa PKOl
Nowy sponsor nie podoba się członkom zarządu PKOl. Za podpisanie z nim umowy Piesiewicza krytykuje Małysz. Legendarny skoczek narciarski od dłuższego czasu jest w opozycji do urzędującego prezesa.
To bardzo niedobrze, gdy wokół sponsora polskiego olimpizmu jest dużo kontrowersji i pytań natury kryminalnej. To musi dawać do zastanowienia. Wiem, że ze strony prezesa Piesiewicza jest takie tłumaczenie, że on musi szukać sponsorów, bo jest walka polityczna i dlatego PKOl przestały wspierać spółki skarbu państwa. Z jednej strony rozumiem, bo faktycznie te spółki poodchodziły i to nie jest łatwa sytuacja. Ale mimo wszystko ja bym się poważnie zastanowił czy iść w te kryptowaluty - mówi w rozmowie ze "Sport.pl" Małysz.
Małysz zarzuca szefowi PKOl brak transparentności
Prezes Polskiego Związku Narciarskiego ma również pretensje do Piesiewicza, że nie poinformował zarządu PKOl, że przed podpisaniem umowy z nowym sponsorem nikogo nie poinformował o mającym wejść w życie kontrakcie.
Cały czas powtarzam, że po to z innymi prezesami związków sportowych jestem w zarządzie PKOl, żeby coś tam robić. Dlatego nie podoba mi się, że nam się praktycznie o niczym nie mówi, że nic nie jest jasne, czyste, że nie ma transparentności. Nie rozumiem, jak prezes mógł niedawno podpisać umowę w imieniu PKOl z firmą od kryptowalut i sprzedać jej prawa do nazwy Centrum Olimpijskiego, a my się dowiedzieliśmy o wszystkim po fakcie. Ja wiem, że status PKOl jest jaki jest i prezes może dzięki temu robić różne rzeczy. Ale naprawdę przydałaby się informacja, że coś takiego prezes bierze pod uwagę. On tłumaczy, że nic nam nie powiedział, bo byłby wielki sprzeciw. No to teraz sprzeciwu nie ma? Teraz jest spokojnie? - pyta retorycznie na łamach "Sport.pl" Małysz.