71-letni Wojciechowski to jeden z najbardziej utytułowanych trenerów polskiego wioślarstwa. To on stworzył m.in. czwórkę podwójną, nazywaną później dominatorami. Osada w składzie Korol, Marek Kolbowicz, Konrad Wasielewski i Michał Jeliński w 2008 roku zdobyła złoty medal na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Jako trener kadry wioseł krótkich aż sześciokrotnie uczestniczył w igrzyskach olimpijskich. Zawody w Tokio miał być dla niego ostatnimi regatami przed przejście na zasłużoną emeryturę.

Reklama

To prawda, już po igrzyskach w Rio de Janeiro zastanawiałem się co dalej, ale chłopacy bardzo nalegali, żebym poprowadził ich jeszcze do Tokio. Po ostatnich igrzyskach o pomoc poprosił mnie już nowy prezes związku Adam Korol. Podjąłem temat, ale trochę w nieco innej roli. Zakładam, że będę brał udział w zgrupowaniach, na których będziemy pływać, a te w wysokich górach zostawię już młodszym kolegom. Dopóki zdrowie pozwoli, to pomogę, może sezon, może dwa. O Paryżu na razie nie myślę - powiedział doświadczony szkoleniowiec.

Wioślarze mają już za sobą pierwszy obóz przygotowawczy - na początku listopada trenowali przez 10 dni w Wałczu. Na najbliższym zgrupowaniu w Lago Azul zabraknie kilku uczestników regat w Tokio - Fabiana Barańskiego, Dominika Czai i Wiktora Chabla. Cała trójka przebywa obecnie na… szkoleniu wojskowym.

Reklama

Zawodnicy po prostu myślą o swojej przyszłości, dlatego uczestniczą w tych szkoleniach. Mam nadzieję, że w przyszłości nie będzie kłopotów z terminami, ale teraz akurat one się pokryły. Michał Szpakowski z czwórki bez sternika jest zawodowym żołnierzem, ale bierze udział we wszystkich treningach i zgrupowaniach. Jeśli tak to będzie wyglądało, to ja nie widzę problemu - zaznaczył Wojciechowski.

Szansa dla młodych

Pod nieobecność olimpijczyków, do kadry dołączyli utalentowani młodzieżowcy: 20-latkowie Piotr Płomiński i Bartosz Bartkowski oraz o rok młodszy Cezary Litka.

Piotrek czy Czarek mają bardzo duże możliwości, może nawet porównywalne z Fabianem. Trzeba jednak jeszcze ich wpasować w osady. Ten pierwszy rok poolimpijski możemy potraktować na pewne rozeznanie, jaki potencjał drzemie w tej młodzieży. W kolejnym sezonie powinniśmy już mieć gotowe osady na kwalifikacje olimpijskie - tłumaczył.

Reklama

Niejasna jest natomiast przyszłość skiffisty Natana Węgrzyckiego-Szymczyka, który rok temu w Poznaniu zdobył wicemistrzostwo Europy, lecz później nie udało mu się zakwalifikować na igrzyska.

Rozmawiałem jakiś czas temu z Natanem. Jeśli będzie czuł się na siłach, by dołączyć do grupy, to ma się zgłosić. Na pewno przeżył brak kwalifikacji na igrzyska, ale nie można nie wiadomo ile rozczulać nad sobą - podkreślił Wojciechowski.

Poprzedni sezon naznaczony problemami

W najbliższą niedzielę cała kadra poleci do portugalskiego Lago Azul na kolejne, blisko trzytygodniowe zgrupowanie. Rok temu wioślarze w tym samym okresie również przebywali w Portugalii i zarazili się koronawirusem. Połowa ekipy musiała pozostać na kwarantannie i spędzić święta Bożego Narodzenia na Półwyspie Iberyjskim.

Mam nadzieję, że wszyscy są już zaszczepieni, ja jestem po trzeciej dawce i trzeba mieć nadzieję, że nic złego się już nie wydarzy. Jestem w trakcie podsumowywania mijającego roku i muszę przyznać, że ten koronawirus odbił się na zdrowiu zawodników. W wielu przypadkach zaczynaliśmy przygotowania od poziomu zero. Zawodnicy musieli jeździć na regularne badania do kardiologa, który decydował, kiedy mogliśmy wejść w mocniejszy trening. Choć i tak zawodnicy doszli do pełnej dyspozycji, to wynikowo mogło być lepiej. Przed samymi igrzyskami weszliśmy naprawdę na duże obroty i obie osady (czwórka podwójna i dwójka podwójna - przyp. red.) weszły do finału, a rzadko to nam się zdarzało. W przypadku czwórki zabrakło zaledwie 0,3 sekundy do upragnionego podium olimpijskiego - podsumował sezon poznański szkoleniowiec.